poniedziałek, 25 października 2010

Trolejbusy bez "szelek"

Zaprezentowano na Skwerze Kościuszki nowe trolejbusy, które wkrótce mają pojawić się ul. Świętojańskiej w Gdyni. Tym się różnią od znanych nam już pojazdów "na szelkach", że są wyposażone w akumulatory pozwalające przejechać spory kawałek bez zasilania z trakcji.
Oto co na ich temat podały media (Trojmiasto.pl):
 Po Gdyni ma kursować 25 nowych trolejbusów, które potrafią przejechać kilka kilometrów bez potrzeby zasilania z trakcji, będzie wozić pasażerów gdyńskiej komunikacji. Największą zaletą nowych pojazdów są specjalne akumulatory, które gromadzą energię. Wyposażone w nie pojazdy potrafią przejechać bez potrzeby czerpania energii z sieci ponad 5 km. Tego typu rozwiązanie są traktowane jako awaryjne. Nie planuje się uruchomienia linii będącej połączeniem trolejbusu i autobusu. Wadą akumulatorów jest bowiem ich długie ładowanie - trwa ponad 1,5 godziny. Poza tym o ile odłączenia od trakcji jest możliwe, nawet w trakcie jazdy, z kabiny kierowcy, to założenie "szelek" jest już bardziej czasochłonne.
Czyli spokojnie przejadą cała Świętojańską odłączone od drutów.

środa, 20 października 2010

Mistrz opłat

Oto napotkałem mistrza opłat parkingowych. Od tygodni kolekcjonuje kwitki napomnień o opłacenie parkowania w płatnej strefie.Stoi, nie płaci i już. Podejrzewam, że niedługo wysokość naliczonych opłat przekroczy wartość tego leciwego Volkswagena Golfa. Wtedy jakiekolwiek regulowanie należność straci sens i ciekawe co miasto zrobi z tym fantem.
Powyższe zdjęcie pochodzi z rana, kwitków przybywa codziennie, więc w ciągu dnia coś mogło się zmienić..

wtorek, 19 października 2010

W sieci czarnych kropek

No i się doczekaliśmy. Delikatesy poszły sobie, a w lukę na rynku pakują się spożywcze dyskonty i sklepiki sieciowe . 
Branża spożywcza nie ma szczęścia do ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Niegdyś słynąca Delikatesami, przez ostatnie lata stawała się spożywczą pustynią. Większe sklepy pozamykano, mniejsze przycupnęły w przecznicach. Upadł niedawno Q-market położony przy Pomniku Harcerzy. Ze starych trzymają się jeszcze : nocne naprzeciw Urzędu Miasta i przy skrzyżowaniu z 10 Lutego. Do upadku wspomnianego Q-marketu przyczyniło się zapewne nowe zjawisko w śródmiejskim handlu - dyskont. 
Ta forma zakupów, oparta na zasadzie "mały wybór, ale tanio", była zarezerwowana do tej pory dla osiedlowych marketów. Teraz dotarła do centrum miasta.
Najpierw dyskont pojawił się w przy placu Kaszubskim. Zastąpił zdecydowanie bardziej ekskluzywny sklep Bomi. Siedzibę ma elegancką, bo w apartamentowcu Invest Komfortu, ale klienteli mu nie brakuje. Teraz kolejny rozgościł się w dawnym kinie Warszawa, wypierając Carrefoura.
A w pobliżu znajdują się jeszcze dwa "spożywczaki" - jeden na rogu Armii Krajowej i Abrahama (w miejscu dawnej restauracji "Dietetycznej") a drugi tez przy ul.Armii Krajowej, bardziej w stronę Świętojańskiej. No i piekarniczy Gotowały też jest tam w zasięgu wzroku.Ciekawe jak zakończy się konkurencyjna walka. Może nawet Bomi w Centrum Handlowym Batory odczuje nowe sąsiedztwo, bo to przy tym samym parkingu.
I to jeszcze nie koniec, bo w ślad za dyskontem podążają inne "sieciówki", właśnie jesteśmy świadkami otwierania nowego sklepu z płazem w herbie.
W miejscu, gdzie dwadzieścia lat temu doświadczało się artystycznych wzruszeń, nie jest łatwo spokojnie patrzeć na palety z tanim cukrem  i innymi produktami polecającymi się na grilla. Ale mimo wszelkich uprzedzeń trzeba powiedzieć, że oba dyskonty cieszą się sporym powodzeniem. Chociaż ten w dawnym kinie robi wrażenie chaotycznego, sterty towaru tworzą labirynt w którym nie wiadomo jak dojść do towaru i jak dostać się do kasy. Wąsko i bałaganiarsko.
I ja tam byłem i masło kupiłem, 3,40 zł kostka. Ciekawe z czego oni je robią, takie tanie?
Pojawienie się takich sklepów w pobliżu ul. Świętojańskiej sporo mówi o tej okolicy. Głównie zaopatrują się tam mieszkańcy i nie dla nich drogi Bomi, a nawet hala targowa, która dawno zapomniała co znaczy wolna konkurencja. No, a szalone czynsze wynajmu lokali mogą wytrzymać tylko duże sieci. W ten sposób uzyskujemy paradoks - niskie ceny dla klienta, wysoki czynsz dla właściciela lokalu.
Tylko właścicielom okolicznych sklepów, dociśniętych konkurencją, czarne kropki latają przed oczami .
Na koniec jeszcze trzy zdania o lokalu po kinie. Po upadku przybytku X muzy gościł tam sklep sportowy, spożywczy Carrefour, teraz jest dyskont. Kto o nich będzie pamiętał? A kino Warszawa, to była marka, jak Batory. Że też nikt jej nie wykorzystuje.

poniedziałek, 18 października 2010

Patrz na znaki

Dla dobrego samopoczucia mieszkańców, władze miasta są w stanie zrobić wiele. 
Narzekali ludzie na skrzyżowanie ulic Derdowskiego i Żeromskiego. Że tam stłuczki, że trzeba światła postawić, albo coś, bo co chwile pracowników okolicznych biur od pracy odrywa pisk opon, brzdęk tłuczonego szkła i huk gniecionej blachy.
Początkowo władza twierdziła, że znak stopu wystarczy, żadne światła nie są potrzebne. Policja potwierdzała, wypadków tam wiele nie ma. Bo policja rejestruje te z ofiarami albo rannymi, ew. te do których ją wzywano. A takie uliczne stłuczki często kierowcy załatwiali między sobą bez powiadamiania władzy.
Minęło jednak pięć lat i coś tam do góry dotarło.
Postawiono na skrzyżowaniu sygnalizację świetlną.
Tylko żeby nie było za łatwo, to mruga ona na pomarańczowo. Dodatkowo zamieniono podporządkowaną ulicę Derdowskiego w ulicę z pierwszeństwem, a nadrzędną Żeromskiego w podporządkowaną. Nie usunięto jednak oznakowania poziomego na jezdni i dodatkowo domalowano nowe (trójkąty "ustąp pierwszeństwa")  na Żeromskiego. Efekt dostarcza niekłamanej rozrywki pracownikom okolicznych biurowców. 
Kierowcy z Derdowskiego nadal z przyzwyczajenia ustępują pierwszeństwa, a ci z Żeromskiego widząc nowe znaki też ustępują pierwszeństwa. I tak sobie stoją, łypiąc na siebie, który się pierwszy odważy ruszyć. W końcu z prawej czy lewej, ktoś ostrożnie wyjedzie i się samochody pomalutku miną.
Skrzyżowanie to opuszcza się według zasady "kto się mniej boi ten pierwszy jedzie".
Ja miałem to szczęście, że widziałem, jak ze stojącego na Żeromskiego i ustępującego pierwszeństwa samochodu wysiadł kierowca. Machając rękami krzyczał : "Patrz na znak, patrz na znak!" do kierującego samochodem, który stał na  prostopadłej  ulicy Derdowskiego  i jednocześnie jemu ustępował pierwszeństwa.
Reakcja kierowcy, którego pouczano była błyskawiczna. Z obłędem w oku zablokował wszystkie drzwi i kurczowo chwycił kierownicę. Jego mina mówiła jedno: nie ruszę się stąd dopóki ten wariat nie przestanie krzyczeń i nie odjedzie.
Zaczął się robić zator i o mało nie wezwano policji. W końcu zdesperowany krzykacz odjechał wymuszając pierwszeństwo, a klaksony zmusiły do ruchu przerażonego zawalidrogę.



niedziela, 10 października 2010

Wielki papież

W niedzielę obchodzono w Kościele Dzień Papieża Jana Pawła II. Z tej okazji ulicą Świętojańską w Gdyni przeszła procesja, a przy kościele NMP stanął wielki billboard przedstawiający JP II.

środa, 6 października 2010

Tradycyjne dania

To jest mój szyld dnia. Tak oto w Gdyni możemy spotkać się z kaszubską tradycją niegdysiejszej rybackiej wioski. Gyros, kebab, pizza, to co każdy Kaszub zna i lubi z dziada pradziada. I to przy placu Kaszubskim.
Pychota.




 A stare porzekadło mówi, że Kaszub czego nie zna to nie je.

wtorek, 5 października 2010

Był bank będzie pizza

Telepizza, niegdyś obecna przy północnym skraju ulicy Świętojańskiej w Gdyni (tam gdzie teraz budują apartamentowiec Transatlantyk), znowu wraca w nasze okolice. Zajmie lokal po banku. Jakim? Nie pamiętam. Kto by tam te wszystkie banki pamiętał.

poniedziałek, 4 października 2010

Lecą z drzew tak jak dawniej

Kasztany to jeden z moich ulubionych owoców natury. Zjeść się go nie da (przynajmniej w naszym lokalnym wydaniu), ale jak przyjemnie wziąć do ręki gładką opalizującą kulkę i poczuć w dłoni jej śliską powierzchnię chłodną a jednocześnie przebijającą wewnętrznym ciepłem. No i kolor...
Po kasztany to trzeba wybrać się w dół ulicy Świętojańskiej. Przejść dalej prosto plac Kaszubski i skręcić w ulicę Jana z Kolna. Takich kasztanowców jak tam nie ma w całym śródmieściu Gdyni.
Na zdjęciu efekty tegorocznych zbiorów. Są tam obok tradycyjnych jeży, ludzików i czworonogów, żółw, szlaban i samolot. Czego to dzieci nie wymyślą...