czwartek, 27 września 2012

Czarny melanż

... się cięgiem chlapie to paskudztwo! Do interesu, do pogadania, to nie ma jak czarna kawa...
 
Ten cytat z jednego z moich ulubionych filmów, "Ziemi obiecanej", skojarzył mi się z dwoma szyldami zaobserwowanymi podczas codziennej przechadzki.

 Jak wcześniej zauważyłem, na ul. Świętojańskiej upowszechnia się moda serwowania kawy a la Starbucks. Inne branże, nie związane do tej pory z konsumpcją gastronomiczną, wykorzystują coffe modę i  wchodzą w alianse z ekspresami do kawy.


Można więc napić się kawy przy okazji szukania czegoś do poczytania. Moim zdaniem bardzo to a propos i w ogóle pasuje. Nie ma to jak dobra książka przy filiżance czarnej kawy, "a jeszcze do tego kieliszek koniaku, to już całe wesele", że zaczytuję mistrza Reymonta.
Przy drugim przykładzie trochę mi się mieszają aromaty. W mojej wyobraźni upojne aromaty jesiennych róż zderzają się tu z oparami coffea arabica. Będzie okazja to sprawdzimy jak ten melanż wychodzi w rzeczywistości.






Brak komentarzy: