środa, 6 listopada 2013

Sztuczna wystawa

Gdynia, sklep, Dwunastka, wystawa
Fotograficzna wystawa Dwunastki
W dzieciństwie, chociaż był to PRL, lubiłem „window shoping”. Nie było mnie na wiele stać, ale przynajmniej mógł sobie człowiek pochodzić wzdłuż sklepowych wystaw, popatrzeć i pomarzyć o tym i o owym. Dzisiaj mnie to nawet dziwi, ale było to możliwe. Nigdy nie zapomnę zdalnie sterowanej wyścigówki, która pyszniła się na wystawie zabawkarskiego przy skrzyżowaniu ulic Władysława IV i 10 lutego. Jej cena, 1100 zł, była na tyle horrendalna, że wbiła mi się w pamięć po wsze czasy. 


Później wystawy sklepowe podjęły funkcję właściwą dla dojrzałego socjalizmu, tzn. były miejscem do wywieszania dekoracji z okazji święta państwowego, typu 1 maja albo 22 lipca. Nawet prywatne sklepy, które się wtedy przy Świętojańskiej w Gdyni zdarzały, unikały eksponowania towarów na witrynach, ponieważ padały ofiarami notorycznych kradzieży (i tłuczenia szyb).
Czasy obfitości nie przywróciły wystaw sklepowych, na których piętrzyłyby się godne pożądania towary. Tylko księgarnie i branża odzieżowa podtrzymują handlową tradycję. Według nowej mody, to już nie jest zwykłe chwalenie się towarem, ale inscenizowanie małych scenek angażujących sprzedawany asortyment. Przykładem może tu być sklep Vero Moda.
W tej dziedzinie zaskoczył nie niedawno sklep spożywczo-monopolowy Dwunastka, mieszczący się pod nr. 120. Sklep na wystawie pokazuje, co ma w środku, ale na… fotografii. Witrynę sklepu pokrywają ogromne zdjęcia wnętrza. Do tego obok powiększone zdjęcia szczegółowego asortymentu, np. kurczaka świeżego, albo wołowego zrazowego bez kości. Tradycja i nowoczesność.
Brakuje tylko przy każdej sztuce mięsa kodu QR, żeby klient mógł, bez wchodzenia do środka, za pomocą smartphona, zeskanować konkretny towar i dokonać zakupu on-line z dostawą do domu.
Niemożliwe, science – fiction? Kto wie, może tak to w przyszłości będzie. W Korei Płd. już robią pierwsze zakupy za pomocą billboardów wywieszonych na stacjach metra.

Brak komentarzy: