czwartek, 27 października 2011

Powrót delikatesów

Kiedyś Gdynia, a ulica Świętojańska w szczególności, słynęła z Delikatesów. Do tego sklepu ludzie zjeżdżali z całego miasta. Były to tzw. stare Delikatesy, w odróżnieniu od "nowych", działających do dzisiaj na ul. Władysława IV. Te "stare" mieściły się pod nr. 55 na rogu ulicy Kilińskiego. W 2002 roku przeniesiono je na ul. Obrońców Wybrzeża.
Teraz, po kilku latach, obserwuję na naszej ulicy powrót mody na słowo "delikatesy" w szyldzie.
Pierwsze takie pojawiło się pod nr. 61, gdzie otwarto delikatesy "Pokusa". Jest to nieduży sklep z luksusowymi słodyczami, gatunkowymi kawami i herbatami, przypominający nieco dawne sklepy kolonialne.
Chwilę po tym zostały otwarte Delikatesy Tobi 24 h. Jest to sklep dużo większy, położony niedaleko skrzyżowania z ul. Armii Krajowej. Bardziej wygląda na duży "nocny" niż handel towarem delikatesowym. Już w drzwiach witała mnie tablica z promocją piwa za 1,99 zł.

Pokusa przy Świętojańskiej w Gdyni

środa, 26 października 2011

Zrzutka z Internetu

W zeszłym tygodniu, w opuszczonym sklepie spożywczym, obok Pomnika Harcerzy, powstało stanowisko promocyjne biznesu pod marką Citeam. Jest to kolejne przedsięwzięcie oferujące bardzo modne obecnie zakupy grupowe. Każdy większy gracz w polskim Internecie chce tu spróbować szczęścia.
I choć to biznes w zasadzie internetowy, to promuje się jak widać offline. Miłe na oko dziewczęta rozdawały ulotki i zachęcały do wejścia i zapoznania się z ofertą. W środku proponowano kilka "grzesznych" (według organizatora) usług. Można było sobie np. zrobić serię "odważnych" zdjęć, ew. tatuaż namalować tam i ówdzie.
Zakupy grupowe kojarzą mi się z praktykowaną czasach studenckich "zrzutą". Kiedy nabywało się, za wspólny kapitał, jedną flaszkę na pięciu i następnie udziałowcy, "pod palec" albo inaczej próbkując zawartość, dokonywali konsumpcji. Teraz, w zakupach grupowych też trzeba zebrać odpowiednią paczkę chętnych, żeby sprzedawca jakiegoś dobra bądź usługi zgodził się ją sprzedać poniżej kosztów, licząc na wypromowanie w ten sposób swojej firmy.
Entuzjaści tego nowego trendu marketingowego marzą o zakupach grupowych w każdej gminie. Ale jakoś trudno wyobrazić sobie zakup przez internet chleba w dziesięciu, albo drukowanie kuponu z komputera w celu nabycia tańszej wody mineralnej. Pozostanie to rozrywką znudzonych mieszczuchów. 
Więc tradycyjna zrzuta pod monopolowym nie boi się konkurencji.
Chociaż... Oto fotografia podpatrzona w Internecie:
Ziemniaki, zakupy grupowe w sklepie warzywniczym, fot. iBedeker.pl

wtorek, 25 października 2011

I znów zakwitną kwiaty

Pawilon, opisywany przeze mnie swego czasu, jako miejsce z najbardziej mylącym szyldem, jest znowu czynny. Nie ma tam już "Video*Pamiątek", zastąpiły je kwiaty.
Nowa kwiaciarnia przy ul. Obrońców Wybrzeża Gdynia

poniedziałek, 24 października 2011

Migawka

Zagubiona skrzynka na listy pośród zgiełku ulicznego ruchu. Porzucona zapewne podczas jakiegoś remontu.

Skrzynka na listy, ul. Świętojańska, Gdynia

środa, 19 października 2011

Tęczowe barwy kampanii

Opadł pył bitewny kampanii wyborczej. Dzisiaj był ostatni termin zgłaszania zastrzeżeń do wyników wyborów. Więc i ja skorzystam z okazji.
Ulica Świętojańska w Gdyni, tradycyjnie już, samej kampanii praktycznie nie zaznała. Na słupach nie pojawiła się ani jedna tektura z podobizną kandydata.Gdzieniegdzie tylko witryna sklepowa ozdobiona była jakimś plakacikiem, ale skromnie. Nawet billboardu porządnego nie wywiesili. Za to w przecznicach i okolicznych uliczkach pełen luz. Za każdym rogiem straszył prosektoryjny uśmiech posłanki Arciszewskiej Mielewczyk (dowalili chłopaki photoshopa bez umiaru) albo przenikliwe spojrzenie obywatela Kozaka. Do dzisiaj to sprzątają.
Niestety, jak uczy mistrz, demokracja ma tę wadę, że każdy głupek ma takie samo prawo wyborcze jak profesor uniwersytetu, a głos menela spod monopolowego jest tyle samo wart co głos porządnego obywatela (byle obaj mieli dowody osobiste). No i efekty takie są jakie są. Trafiają się w wynikach różne kurioza. 
Oto w gdyńskim okręgu został wybrany na posła Leszek Miller, arcykomuch, co tak lubi być wybierany, że nawet w niesławnej Samoobronie kandydował (paradoksalnie gdyby mu się udało zostałby sojusznikiem PiS). Kto na niego teraz głosował? I to w Gdyni, która umiłowanie swobody gospodarczej i otwarcia na świat ma zapisane w genach. Potomkowie chłopców z Chyloni, chłopców z Grabówka? Niepojęte.
Drugim ekstremum jest pan Biedroń, którego przedziwne gusta zaprowadziły do psiej budy (przykuł się do niej swego czasu). Jest to specjalista od bycia dyskryminowanym, o spojrzeniu miękkim jak narkotyki, które chce zalegalizować.
A jak już do tego dojdzie, to strach pomyśleć kogo jeszcze, po tych narkotykach, ludzie mogą wybrać.
Aleja Zwycięstwa podczas kampanii wyborczej różniła się od ul. Świętojańskiej.
Zdjęcie pożyczyłem sobie z portalu Trojmiasto.pl