piątek, 27 lutego 2009

Trabant reklamowy


Jest kilka oklepanych chwytów reklamowych na polskich ulicach. Jednym z nich jest pomalowanie starego samochodu, ustawienie mu czegoś na dachu i zostawienie na ulicy. Zaczęło się chyba w latach dziewięćdziesiątych od pewnego producenta kafelków, który po całym Trójmieście rozstawiał zielone Syrenki. Ostatnio ulicę Świętojańską w Gdyni zdobi Trabant, mniejsza oto, co reklamuje, w każdym razie rzuca się w oczy.

czwartek, 26 lutego 2009

Kasa na fasady

To może być ciekawa informacja dla wielu zarządców kamienic przy naszej ulicy. Cytuję za Gazetą Wyborczą:
Gmina dofinansuje remonty elewacji budynków, które nie są zabytkami. Ważne, by znajdowały się w strefie ochrony konserwatorskiej i powstały przed 1989 r. Szansę na dotację dostało ponad pół tysiąca budynków. W środę radni przyznali pierwsze dotacje. Często z odnowionym zabytkiem sąsiaduje bowiem niewiele młodszy zaniedbany budynek, który dotąd nie miał szans na dotację, bo nie figurował w rejestrze zabytków. Teraz taki obiekt też może dostać pieniądze od miasta.
Co powinni zrobić właściciele budynków, którzy nie zdążyli złożyć wniosku o dotację, a chcieliby? Mają niecały rok na przygotowanie dokumentacji i kosztorysu robót. Na kolejne podania gdyński magistrat czeka do 10 stycznia 2010 r. Szczegóły na stronie www.gdynia.pl/zabytki lub pod nr. tel. 058 668 83 43.

Przystanek sternika

Jeśli już jesteśmy przy serwisie wiadomości gastronomicznych, to po przeciwnej do Jackpota stronie ulicy otworzył swoje podwoje Przystanek Bistro. To kolejne wcielenie sławnego niegdyś baru Sternik. Był tu Blikle i Cafe Vergnano. Szerzej pisałem o tym wcześniej, zainteresowanych odsyłam do tagów na końcu.
I to otworzyli lokal, gdy na przeciw padł bar z gyrosem. Kryzys, kryzysem, a życie toczy się dalej.
Pożyjemy, zobaczymy ile ten przybytek podziała. Na pierwszy rzut oka serwują tam pizzę, mało oryginalne.

środa, 25 lutego 2009

W piwnicy u Mazurka

Pojawił się nowy lokal gastronomiczny przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Nazywa się pub Jackpot. Jest o tyle ciekawy, że powstał na tyłach, a właściwie pod sławną restauracją Polonia. Wchodzi się tam od strony poczty, po schodkach, które do niedawna prowadziły do zapyziałej piwniczki.
A może nie piwnica a jaskinia, hazardu na przykład?

sobota, 21 lutego 2009

Przez szybę

Osiemnaście lat temu to było zupełnie nowe zjawisko. Zapyziałe wystawy "uspołecznionych placówek handlowych" zmieniały się w błyszczące witryny nowych prywatnych sklepów. Pojawiły się okna sięgające do samej ziemi. Naród nieprzyzwyczajony do takich dużych i czystych szyb próbował nagminnie wchodzić do sklepów przez okna.
Ale widzę temat wciąż aktualny, wypatrzyłem na jednym ze sklepów wywieszkę z napisem "uwaga szyba".
Oczywiście jest to całkiem poważny problem osób niedowidzących, dlatego teraz w dobrym tonie jest na takiej dużej szybie nanieść jakiś szlaczek albo inne znaki zwracające uwagę na niewidzialna przeszkodę.

piątek, 20 lutego 2009

Dziura


Kiedyś pracę w dziale miejskim gazety lokalnej określano żartobliwie "liczeniem dziur w jezdni". Jako reporter chodnikowy nie mogę zarzucić tradycji i skwapliwie odnotowuję zniszczoną studzienkę na rogu ul. Świętojańskiej i Kilińskiego w Gdyni.
Z początku była ot tak sobie, parę dni temu ładnie ją oznaczono.

czwartek, 19 lutego 2009

Moja krew

Szpital Miejski w Gdyni ma do mnie pecha. Po pierwsze stoi w pobliżu ul. Świętojańskiej. To już jest dobrym powodem żeby się przyczepić. Do tego akurat zbiegły się dwie okoliczności: rząd przyjął program "Ratujemy polskie szpitale", który ma pomóc sprywatyzować i jakoś wyprowadzić na finansową prostą ten sektor lecznictwa, a ja wybrałem się z dzieckiem na badanie krwi do wspomnianego wyżej Szpitala Miejskiego.
Tu zaznaczę, że na badanie to udałem się "prywatnie", czyli krew pobrano i analizy wykonano za odpowiednią opłatą w gotówce. Ale zanim to nastąpiło godzinę błąkałem się z dzieckiem po całym szpitalu. Pięć osób udzielało mi różnych informacji i odsyłało z miejsca na miejsce. Wreszcie pewna pielęgniarka widząc moją desperację krew od dziecka pobrała i z pełną probówką wysłała do laboratorium.
Ja spocony i umordowany, dziecko ryczy, jacyś ludzie w białych kitlach snują się po korytarzach.
I pomyśleć, że sam za to wszystko zapłaciłem, raz składkami do NFZ, drugi raz w kasie szpitala. My, podatnicy, to mamy gest...
Proszę rządu kochanego, to nie szpitale trzeba ratować, tylko pacjentów!

środa, 11 lutego 2009

Złapać klienta na ulicy

Jak wspominałem, sytuacja na rynku nieruchomości różowa nie jest. Zmusza pośredników do wymyślania nowych chwytów marketingowych. Pisałem już o szyldziku wystawianym w oknie mieszkania do wynajęcia. Teraz o technikach z nieco wyższej półki.
Do niedawna ton na rynku lokali użytkowych nadawały banki. W pogoni za coraz szerszym dotarciem do klientów detalicznym podbijały ceny biur do wynajęcia.
Ostatnio pojawiły się sygnały, że ta branża rezygnuje z rozwoju sieci placówek. To może pogłębić "pęknięcie" banki cenowej.
W tej sytuacji biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami próbują dosłownie łapać klientów na ulicy. Na witryny opustoszałych sklepów przysłaniane są coraz większymi transparentami informującymi o możliwościach wynajęcia czy też nabycia lokalu. Techniki są różne:
  • Na ruinę. Zrujnowany front nieruchomości ma sugerować desperację oferenta i niską cenę.










  • Na cudzą zniżkę. Przypadkowego kontrahenta ma zmylić wyeksponowana obniżka cen poprzedniego najemcy.











  • Na elegancję. Czyste okna, ładna reklama, porządnie naklejona. Żadnej papraniny. Czyli kusimy klienta kulturą i budzimy zaufanie. Wiadomo porządna reklama za porządną prowizję ;-)
  • Powyższe obserwacje zostały poczynione na odcinku zaledwie 50 m. Czy te zaklejone witryny to pierwsza oznaka recesji? Takiego widoku nie mieliśmy tu najmniej od dwudziestu lat.

wtorek, 10 lutego 2009

Rocznica praw miejskich


Dzisiaj 10 lutego, 83 rocznica nadania Gdyni praw miejskich. Na ulicy Świętojańskiej i innych pojawiły się flagi. Ciekawe czy ludność orientuje się dlaczego je wywieszono.
Pamiętam w latach 70. i wczesnych 80-tych spotkać można było w mieście (mnie się to np. zdarzyło w autobusie) starszą panią, nauczycielkę, która lubiła zagadywać młodzież pytaniem:
Skąd się wzięła nazwa ulicy 10 lutego?
Potrafiła wywołać tym niezły popłoch wśród dziatwy.
Swoją drogą ciekawe jaka była wtedy pogoda?
Z ikonograficznych przekazów z innego 10 lutego, z 1920 r., pamiętam zamarzniętą Zatokę Pucką, gen. Hallera w kożuchu i pierścień wrzucany do przerębla. A wiec ziąb.

poniedziałek, 9 lutego 2009

Budowa mini


Mamy na naszej ulicy, Świętojańskiej w Gdyni, budowę. Nie za wielka co prawda, jakieś dwa na trzy metry, ale zawsze. Jest to wykopana w ziemi dziura przy ścianie jednej z kamienic. Powstała przy okazji przebudowy okienka piwnicznego i izolacji budynku.
Z tego co wiem, to całkiem poważna budowa szykuje się gdzieś w okolicach numeru 75. Będzie nadbudowywana jedna z kamienic. Przybędzie piętro albo dwa. Szczegóły poznamy zapewne wiosną.

niedziela, 1 lutego 2009

Szyldzik


Na rynku nieruchomości jest ciężko. Każdy sposób na złapanie klienta dobry. Oto jedna z agencji nieruchomości wystawiła w oknie szyldzik informujący, że mieszkanie jest do wynajęcia. Jak widać wywieszane za oknem transparenty się opatrzyły.
Podpatrzone na jednej z przecznic ul. Świętojańskiej w Gdyni.