środa, 29 sierpnia 2007

Przerwa na reklamę

Dzisiaj mała ciekawostka fotograficzna. Lata mijają, przemiany gospodarcze zmieniają oblicze ulicy Świętojańskiej w Gdyni, a reklama PKO od dwudziestu lat wciąż poleca usługi dla ludności. Na dobrą sprawę nic nie straciła na aktualności, ROR to nadal "wygodna forma oszczędzania i gospodarowania dochodami", no może oprócz czeków, które mocno wyszły z powszechnej mody. Jak widać, na ścianie z reklamą przygotowana jest rama pod bilboard. Wybory za pasem, więc pewnie lada moment twarz kandydata zasłoni tę reklamową ramotkę, ale póki co podziwiajmy, mało już takich murali zostało. Zdaje się jeden jeszcze widać z kolejki SKM między Gdynią a Wzgórzem.

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

Po godzinach

W wyborczej napisali, że urząd miasta po godz. 16 oraz w soboty świeci pustkami, za to wcześniej dzikie tłumy. Urzędnicy się nudzą, bo nie ma petentów.
Moim zdaniem to świetna informacja. Przynajmniej wiadomo, kiedy można iść coś załatwić. Oczywiście jak się musi, dla przyjemności nikt tam nie pójdzie, to nie przychodnia lekarska.
Ludzie nie korzystają z późniejszych godzin otwarcia urzędu, bo po prostu nie wiedzą, że po 16.00 można coś załatwić. Wiadomo, wieloletnie doświadczenie uczy, że jak masz coś do załatwienia, to musisz od rana w kolejkę się ustawić, a i tak cały dzień zmarnowany.
A więc postuluję: Więcej pi-aru w urzędzie.

Dojrzał

Lokal gastronomiczny o nazwie Bakłażan już ruszył. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Zajdę tam przy okazji.

czwartek, 23 sierpnia 2007

Urlopowicze lukrowani

Dziś zadziwiła mnie witryna jednej z cukierni mieszczących się przy ulicy Świętojańskiej, opodal Placu Kaszubskiego. Otóż wisi tam kartka (cytuję z pamięci): "Nieczynne od 8 do 28 sierpnia z powodu urlopu". Turystów tłumy walą naszą Świetojańską, lato, pogoda, sezonu pełnia, a tam nieczynne. Wiadomo, pesonel cukierni też chce odpocząć. Zupełnie jak w sowieckiej jadłodalni, gdzie w porze obiadu była przerwa obiadowa, bo przecież obsługa też musiała kiedys zjeść.
Jestem pod wrażeniem. Nie mogę sobie wyobrazić, jakie to ekonomiczne przesłanki kazały zamknąć ten lokal akurat wtedy gdy najlepszy ruch. Bo kiedyż łatwiej handluje się drożdżówkami, lodami i innymi ciachami, jak nie latem, gdy spacerowiczów i plażowiczów pełno? I do tego jeszcze z dziećmi.
W końcu nie mój interes i nie mój zarobek, ale mimo wszystko ciekawostka. Zawsze myślałem, że tu się wszystko na sezon otwiera.
A z drugiej strony, lodziarze, sprzedawcy pocztówek, słonecznych okularów i pamiątek, właściciele budek z hamburgerami i sklepów z letnią odzieżą też pewnie chcieli by iść na urlop...

środa, 22 sierpnia 2007

Zarosło

Dzisiaj zaobserwowane. Miejsce po kurczakach pieczonych koło pomnika Gdyńskich Harcerzy zarosło już trawą, nawet ślad nie pozostał. Równy, zielony trawniczek (pewnie z rolki). Może odcień zieleni nieco inny. A był tam kawałek placyku wyłożonego płytami chodnikowym.
To się nazywa rekultywacja terenu.
Budy z zapiekankami pachną jak zwykle, młodzież je uwielbia.

wtorek, 21 sierpnia 2007

Bakłażan dojrzewa powoli


Co tam nowego? Cały czas powstaje bałkańska jadłodalnia. Przerabiają na nią lokal po restauracji spod znaku CK, czyli czesko - austriackiej (albo cesarsko-królewskiej). Już niestety sezon mija a tam remont i remont. Już turyści nie pojedzą. A kto tu je oprócz turystów?
Open Finanse, jedna z kilku firm finansowo - doradczych funkcjonujących przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni przenosi się. Siedziba nadal będzie przy Świętojańskiej, ale w większym lokalu na rogu ul Kilińskiego. Do niedawna mieścił się tam sklep Levis'a. A potem przez jakiś czas nie wiadomo co. Jak na razie Open Finance ma biura pod numerem 79.
Pamiętam, jak otwierano tam sklep Levis'a z pompą , był szampan i koreczki, zaproszona prasa i VIPy. Potem był drugi taki sklep przy Starowiejskiej, a po piętnastu latach zdechło (tak ładnie żarło i zdechło). Ale nie mogę sobie przypomnieć co było przed Levis'em? Może ktoś pamięta?Będę wdzięczny za przypomnienie.

środa, 8 sierpnia 2007

Feniksy Świętojańskiej Street

Pewne biznesy znikają z ulicy Świętojańskiej w Gdyni i wracają. Jak feniks z popiołów odrodziły się seksbiznes i handel bronią.
Pamiętamy jak na początku lat dziewięćdziesiątych na nasze ulice wtargnęły przebojem sexshopy. Siła nowości przyciągała tłumy. Ten szał nie ominął i Świętojańskiej, ale po kilku latach przybytki wspomagania miłości przeniosły się na mniej eksponowane arterie.
Podobnie ze sklepami z bronią, wtedy były na każdym rogu, ale po zmianie odpowiednich przepisów zniknęły.
Z wymienionych branż utrzymały się na szerszą skalę tylko agencje hmm... towarzyskie, ale przy ulicy Świętojańskiej to obecnie specjalnie się nie eksponują. Chociaż do niedawna jeszcze można było roznegliżowane panny na jednym z balkonów zaobserwować. Taki marketing sobie robiły.
No, ale ponad rok temu seks-sklepy wróciły, najpierw nieśmiało, z boczku, w przecznicy a potem już na pełen gaz z witryną od frontu. Ale to już są usługi nowej generacji, jakieś kabiny, pokazy i strach myśleć co jeszcze. Pewnie te właśnie sklepy chciałby widzieć w bocznych ulicach prezydent miasta komentując dla Gazet Wyborczej zmiany zachodzące na Świętojańskiej:
Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek: - Profil ulicy dyktuje wolny rynek. Skończyły się czasy, gdy Miejska Rada Narodowa wskazywała, gdzie ma powstać jaki sklep. Dziesięć lat temu olśniewały nas firmowe salony, które teraz spowszedniały. Jestem częstym gościem na Świętojańskiej, lubię tam spacerować wieczorem, lubię tamtejsze knajpki. Choć oczywiście wolałbym, żeby niektóre sklepy działały w bocznych uliczkach.

Sprawa właściwie już zleżała i nie warta uwagi. Lecz parę miesięcy temu wrócił na naszą ulice Świętojańską handel bronią. Co prawda są to wiatrówki, jakieś łuki, noże, pałki i ASG, no ale zawsze to broń.
Skoro jedni wracają, to inni odchodzą. Warzywniczy przy samej Świętojańskiej to się jeden ostał, w w pobliżu Urzędu Miejskiego. Tuż obok pracuje spożywczy (jeden z dwóch) i mięsny (też jedyny). Nie ma się co dziwić, bo kto będzie latał po pietruszkę do centrum, jak może iść do blaszaka na swoim osiedlu. Usługi też odeszły. A ciekawe czy kiedyś powróci tu czapnik, albo szewc... Kuśnierz się jeszcze trzyma.

Przy okazji

Wracając do mojego wczorajszego wpisu chciałbym dodać, że w sumie nie byłoby tak źle, gdyby ulica Świętojańska w Gdyni stała się miejscem, gdzie załatwia się sprawy urzędowe, finansowe, zakup nieruchomości (o dużej liczbie biur pośrednictwa w tej branży pisałem wcześniej) albo ważne spotkanie gastronomiczno - biznesowe. Towarzyszyły by temu miejsca, gdzie można kupić coś "przy okazji" wymienionych spraw. Np. biura podróży, jubilerzy, antyki.
Hmm zastanawiam się, czy nie mieści się w tej koncepcji, to o czym napiszę powyżej, a to może by już nie było tak fajnie.

poniedziałek, 6 sierpnia 2007

Świętojańska street. Kolejna epoka

Świętojańskiej w Gdyni poświęciła wczoraj nieco uwagi Gazeta Wyborcza. Katarzyna Fryc odnotowała w ciekawy sposób zmiany jakie zachodzą na tej ulicy. Według autorki traci ona swoje reprezentacyjne znaczenie; m. in. dlatego, że nie jest już ekskluzywnym centrum handlowym pod gołym niebem.
Przychylam się do zdania autorki...
Jednym z powodów, dla których wróciłem do opisywania ulicy Świętojańskiej były zachodzące tu zmiany. Zmiany moim zdaniem równie znaczące, jak te na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to prywatny handel odzyskiwał należne mu miejsce na naszych ulicach. Wtedy zaskakiwały nowe witryny, nowe branże albo po prostu niespotykany towar na półkach.
I tak oto nie minęło 15 lat, a Świętojańska (razem z gdyńską halą targową), jako niegdysiejsze centrum handlu, straciła na znaczeniu. Tyle czasu wystarczyło aby handel w naszym mieście przeszedł przynajmniej jedną fazę kapitalistycznego rozwoju. Supermarkety przejęły branżę spożywczą, agd, RTV itp, centra handlowe zajęły branżę odzieżową i pokrewne. I jestem przekonany, że nic się na to nie poradzi, to naturalny proces, któremu ulegają inne podobne ulice: Piotrkowska w Łodzi, czy Nowy Świat w Warszawie.
Centra handlowe, taki dla przykładu Klif czy Batory, mają więcej miejsc parkingowych, są pod dachem i oferują większe powierzchnie do wynajęcia. A kilka lat temu obserwowaliśmy przecież rozpaczliwe szatkowanie lokali małych na malutkie, a malutkich na mikroskopijne, byle tylko złapać jak najwięcej najemców w jednej kamienicy. Efekt tego jest taki, że teraz drobni najemcy ledwie dysza pod ciężarem czynszów, a duzi się wynoszą tam gdzie mają więcej miejsca. Trudno przecież wymagać, żeby porządna marka gnieździła się w lokalu o wielkości wydłużonej budki telefonicznej. No i na koniec trzeba wspomnieć o jednej bardzo ważnej rzeczy – galerie handlowe mają pieniądze na marketing i pod jednym szyldem reklamują wspólnie iluś tam sprzedawców, a na Świętojańskiej każdy sobie rzepkę skrobie.
W powstającą lukę zaczęły wchodzić banki, firmy doradztwa finansowego i gastronomia. Sprzyja temu położenie w śródmieściu oraz bliskość urzędów. Łatwiej w końcu podejść z dalekiego parkingu z teczką dokumentów niż z torbami pełnymi zakupów. Do tego często sprawy urzędowe i finansowe są sobie bliskie. Więc jakoś to ze sobą współgra.
Gastronomii zaś sprzyja bliskość turystycznych atrakcji Gdyni: bulwaru, Skweru Kościuszki, plaży i Kamiennej Góry.
Do tematu ewolucji tej ulicy jeszcze z pewnością wrócę. Okazji nie zabraknie. Jest przecież do opisania zmiana jaka zachodzi w strukturze lokatorów mieszkań przy Świętojańskiej. Zmieniają się nie tylko najemcy na parterach ale i mieszkańcy z wyższych pięter.

niedziela, 5 sierpnia 2007

Jest różnie, czyli że gdzieś jest lepiej, a gdzieś gorzej

Piątego sierpnia przypada w Polsce tzw. Dzień Długu Ekologicznego .
Skąd ja o tym na mojej Świętojańskiej w Gdyni? Ponieważ cała ta hucpa pod nazwą "Dzień Długu Ekologicznego", opiera się na pewnym poglądzie mówiącym, że jedni mają mniej, a inni więcej (są bogatsi, mają lepsze warunki życia itd.) i to jest źle, a dobrze by było gdyby wszyscy mieli równo. Bo inaczej to ktoś coś zjada kosztem innego. To mi się nawet rymuje, mieli po równo czyli ...
Szczegółowa dyskusję na ten temat zostawmy na kiedy indziej i wróćmy na naszą ulicę. Swego czasu w podobną melodię uderzali w naszym pięknym mieście przeciwnicy remontu ulicy Świętojańskiej i tak mi się przy okazji tego Dnia Długu przypomnieli.
Odzywały się wtedy głosy, że ulicę tę odnawia się kosztem innych ulic. Wynikało z nich, że zamiast skupiać się na najbardziej prestiżowych zadaniach, władze miasta, powinny wszystkich obdzielić jednaką uwagą i wydatkami. Dla nielicznych oponentów prezydenta Szczurka i jego ekipy, przytaczanie nazw takich zapyziałych uliczek było ulubioną rozrywką. "No tak, tu się miliony wyrzuca na remont Świętojańskiej, a tam gdzieś na peryferiach ludzie sobie zęby wybijają na nierównych chodnikach - Skandal! Groza!". No, a jak by miało być inaczej? Wiadomo, że pieniądze wydać lepiej tam gdzie to się bardziej opłaci, wizerunkowo, prestiżowo, czy po prostu w gotówce. I mnie to wcale nie dziwi. Nie będzie miał mieszkaniec Meksyku jak na Świętojańskiej, bo tą Świętojańską nie jest, bo tam nie przyjdą turyści, bo tam nikt gości na spacer nie zaprosi. I nie dlatego, że tam brzydko, tylko choćby dlatego, że daleko. Podsumowując: równości nie ma i nie będzie. Jak się chce mieć super ulicę, to trzeba do centrum się przenieść, a jak chce się mieszkać z dala od miejskiego zgiełku, to trzeba się pogodzić z tym, że uliczka nieco krzywa być może.

sobota, 4 sierpnia 2007

Starszaki

Po czym poznać starego gdynianina? Ano stary gdynianin nie idzie do urzędu miasta, idzie do “prezydium", a po ciastka ze Świętojańskiej skręca na Lipową, chociaż ulica Lipowa znajduje się aż w Wielkim Kacku. Teleportacja? Nie, ulica I Armii WP, na której znajduje się popularna cukiernia, przed 1945 rokiem nazywała się Lipowa. I nie wiedzieć czemu, nawet ci co Gdyni przed wojną na oczy nie widzieli, też chodzą na Lipową. Taka jest siła tradycji. Sam umawiałem się z hydraulikiem, panem w sile wieku, który za nic nie mógł sobie przypomnieć gdzie ta I Armii (myliło mu sie z Armii Krajowej dawniej 22 lipca). Dopiero jak powiedziałem, że to dawna Lipowa, to zaskoczył :”No to mów Pan od razu, że na Lipową”. Ciekawe co będzie, jak go ktoś wezwie na prawdziwą Lipową w Kacku.
A jeśli idzie o Prezydium, to kiedyś (za komuny) w budynku obecnego Urzędu Miasta w Gdyni, urzędowało Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, od tego nazwa przeszła na cały budynek. I tak ludziom zostało, umawiają się koło prezydium, pytają “czy ten trolejbus jedzie do prezydium, czy skręca?”. Fajnie jest jak młodziaki nie kapują. Oni nawet nie wiedza gdzie kiedyś stała Natasza i kino Warszawa albo kawiarnia Kosakowo...
A lipy na dawnej Lipowej kwitną jak zawsze.