niedziela, 21 grudnia 2008

Zdrowy ruch

Nic mnie tak nie cieszy jak ruch. Oczywiście ruch na ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Bo bez ludzi to ta ulica zmarnieje.
Ciągle mam w pamięci niegdysiejsza Świętojańską zatłoczoną przechodniami, którzy spiesznie przemieszczali się do delikatesów do odzieżowego, od odzieżowego do obuwniczego itd. Bo w każdym z tych sklepów "mogli coś rzucić". Kłębiące się przed wejściem kolejki dodatkowo powiększały tłok na trotuarach. Nawet w komisach zalatujących zachodnim "eksluziwem" klientów nie brakowało. Tak, tak, jeszcze trzydzieści - dwadzieścia lat temu Świętojańską chodziło się w tłumie.
Bo to była główna handlowa arteria miasta. Ludzie z całego Trójmiasta przyjeżdżali tu polować na towar (podobnie jak na halę targową).
A teraz? wiadomo luzik. Swobodnie można spacerować z dwójką dzieci za ręce i nikt cię nawet nie potrąci. Tylko jezdnia się korkuje w godzinach szczytu.
Sytuację tę zmienił nie tyle upadek komuny (po 89 roku to się nawet nasiliło), co pojawienie się centrów handlowych.
Dlatego tak się cieszę gdy w okresie przedświątecznym nasza ulica ożywa. Kłębi się naród jak za dawnych czasów. Aż miło popatrzeć. W piekarniczych, drodzy Państwo, to w handlową niedzielę chleba nie było już w południe. Czyż to nie słodkie? Jak ja lubię święta.

czwartek, 18 grudnia 2008

Na drzwiach ponieśli

Każdorazowe obchody rocznicy Grudnia 70 wprowadzają mnie w pewne zakłopotanie. Z jednej strony można by dać szczegółową relację z obchodów, których część przebiega na samej ulicy Świetojańskiej w Gdyni. Zwyczajowo przechodzi nią pochód śladem owego historycznego przemarszu z zabitym niesionym na drzwiach (prawdopodobnie były nawet dwie takie manifestacje). Potem naprzeciw urzędu miasta, przy krzyżu pomniku odbywa się kolejny etap uroczystości. To też niemal na naszej ulicy.
Jednak dokładne relacje z uroczystości i fotografie zamieszczają wszystkie główne media.
Zastanawiałem się czy nie pasowałby tu lepiej szczegółowy zapis ówczesnych wydarzeń. W końcu to po tej ulicy szedł pochód i tu toczyły się też walki. W Urzędzie Miasta milicja urządziła areszt i katownię dla zatrzymanych manifestantów. Ale wydaje mi się, że do tego powinna powstać osobna witryna, przygotowana w oparciu o poważne źródła historyczne.
Wobec tego postanowiłem przekazać jedynie garść osobistych refleksji.
Wydarzenia z grudnia 1970 r. to nie był przed 1980 rokiem temat, na który się rozmawiało często. On jakby wypływał przy okazji, przypadkowo. Potem, po wybudowaniu pomników, zaczęto o tym opowiadać bardziej otwarcie.
Wtedy też pewne strzępy wspomnień, które zachowałem, jako ówczesny pięciolatek, zaczęły układać mi się w większą całość.
Pamiętam jak tłumaczono mi co to jest godzina milicyjna (trzeba siedzieć w domu, bo inaczej milicjant może zastrzelić). Zachowałem też obraz kół czołgowych z gąsienicami, które obserwowane na zimowym spacerze, wydały mi się ogromne. Wtedy musiały wydać się szczególnie fascynujące, a dziecięcy wzrost nie pozwalał ogarnąć wzrokiem całego wozu.
Potem była zabawa w wojsko i uzgadnianie z kolegami, "czy będziemy strzelać do ludzi czy nie". Musiało to być ważnym elementem zabawy. Jakiś dorosły to usłyszał i tłumaczył nam, że wojsko do ludzi nie strzela. "A kto strzela?"; "Do ludzi się w ogóle nie strzela". Nie byliśmy do końca przekonani, bo przecież sami słyszeliśmy jak rodzice mówili...
Potem okazało się, że jednak najwięcej ofiar w Trójmieście i Szczecinie padło od kul LWP.
Miałem to szczęście, że poznałem osobiście kilka osób bezpośrednio zaangażowanych w te wydarzenia.
Jana Mariańskiego, (zmarł w styczniu tego roku) ówczesnego przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej, który 15 grudnia 1970 r. przyjął delegację protestujących, podpisał nawet z nimi porozumienie, na mocy którego działał gdyński komitet strajkowy (spacyfikowany na drugi dzień).
Wiesławę Kwiatkowską (zmarła dwa lata temu), dziennikarkę, niestrudzoną w dochodzeniu prawdy o wydarzeniach 1970 roku. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tym czasie, to polecam każdą jej publikację na ten temat.
Spotkałem też na swojej drodze bliskich ofiar masakry, wdowę po zastrzelonym portowcu i żonę jednego z rannych (dostał kilka kul z broni maszynowej, ale przeżył). Chociaż ich opowieści słuchałem już w wolnej Polsce, gdy właściwie już było "wszystko wiadomo", to nadal robią wrażenie. Nie miejsce tu ich pełne cytowanie, ale ten strach, rozpacz i bezsilność powinien przeżyć każdy, kto rwie się do rządzenia światem w imię jakiś wielkich idei, dobra ludzkości lub po prostu posiadania władzy.

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Cepelia z Olsenem

Dzisiaj coś w stylu: Czytelnicy pytają, redakcja odpowiada.
Drodzy Internauci zwrócili m.in. uwagę na wywieszkę o możliwości wynajęcia lokalu użytkowego, która pojawiła się na sklepie Cepelii. Pragnę tu uspokoić wszystkich, że nie oznacza to rychłego końca sklepu przy ul. Świętojańskiej w Gdyni. A przynajmniej nie w całości.
Inny Internauta wytknął mi, że skupiam się na bankach a nic nie wspominam o otwarciu nowej kawiarni albo rybnej restauracji. No cóż jak się kawiarnia z szyldu Nescafe przerabia na szyld iCaffee to dla mnie nic ciekawego, ale bar rybny przegapiłem rzeczywiście.
Jest to tym dotkliwsze niedopatrzenie, że śledziliśmy tu upadek marki "Pesca bar" (spółka Wilbo z okolic ul. Hutniczej) i to w branzy fast foodu jak i w dziedzinie sushi.
Już nadrabiam te zaległości. Otóż skandynawska firma Capitain Olsen otworzyła na ulicy Świętojańskiej w Gdyni, pod takąż nazwą, pierwszy bar w stylu fish and chips. W Sopocie ma być następny.
Jest to inicjatywa godna pochwały. Takich lokali przy ulicy Świętojańskiej jak i w całej Gdyni powinno być więcej. Choćby dlatego, żeby położyć kres przaśnym smażalniom z Mola Południowego i zastąpić je czymś o nieco nowocześniejszym standardzie. Niby asortyment podobny a jakoś tak przyjemniej.
I ja tam byłem, w tym rybnym MacDonaldsie, i rybkę z frytkami zjadłem. Źle nie było. Nawet typowe dla takich miejsc aromaty smażeniowo - olejowo - rybne nie były zbyt dokuczliwe. Myślę, że każdy gdynianin może tam bez obawy wstąpić, a przyjezdni obowiązkowo.

wtorek, 9 grudnia 2008

Zdrowie malowane

Wygląda na to, że przygotowywana przez rządząca koalicję, reforma służby zdrowia wzięła po prezydenckim wecie w łeb.
Skąd ja tutaj o tym?
Ano jak szedłem sobie raz w górę ulicy Świętojańskiej w Gdyni, to pomyślałem, że mamy tu polską tzw. służbę zdrowia w przekroju.
U dołu, przy placu Kaszubskim Szpital Miejski z obłażącą z farby fasadą. Po środku, w bocznej ul. Obrońców Wybrzeża, Lekarska Spółdzielnia Pracy z archaiczną boazerią na ścianach. A na końcu prywatna przychodnia Evi-Med, gdzie wnętrze cieszy oko świeżością.
Pomiędzy nimi kilkadziesiąt gabinetów stomatologicznych, które prywatne są od zawsze i jakoś działają, standardem dostosowane do kieszeni klientów.
Głowa państwa jako wyraziciel woli ludu wybrał obdrapany szpital. Pewnie dlatego, że nigdy tam nie był.
Patrząc na łuszczącą się fasadę szpitala zastanawiam się ile to pieniędzy zmarnowano w utrzymywaniu takiej instytucji. Już nawet odliczając tę farbę, bo to przecież tylko sam wierzch sprawy. Wiadomo, swoich nie wydawali, tylko "państwowe".
Że powtórzę za znajomym ekonomistą:"Oddajcie mi te pieniądze, już ja się sam wyleczę".

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Jeszcze o Mikołajach

Wracając do tematyki mikołajowej, muszę nadmienić, że w tym roku śledziłem zlot mikołajów na motocyklach z niecodziennej perspektywy. Zamknięty w trolejbusie, który utknął w gigantycznym korku. Korek powstał, bo motocykliści w czerwonych kubraczkach wyjeżdżali ze Skweru Kościuszki. Tak to jest, jak mówi klasyk: nie bawi się ktoś, by bawić mógł się ktoś.

Widmo Dziadka Mroza

Parę dni temu zobaczyłem pierwsze egzemplarze na ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Były to trzy błękitne krasnale, na plecach miały wydrukowane logo jednego z operatorów komórkowych. Takie smerfy z brodami z waty.
A to dopiero początek. Zapewne pojawią się jeszcze żółte, zielone, a i nie zabraknie tych "tradycyjnych", czerwonych. Będą rozdawać cukierki, ulotki i diabli wiedzą co jeszcze. Wiadomo zbliżają się święta i Mikołajowa inwazja rusza na całego. Ulice, sklepy, szkoły i przedszkola, nic nie jest od niej wolne.
Patrząc na tych niebieskich przypomniałem sobie, że przecież za komuny, na choinkowych imprezach, w których brałem udział jako przedszkolak, Św. Mikołaj występował i rozdawał paczki w stroju biskupa, w infule i z pastorałem. I nie były to zabawy parafialne, ale organizowane przez państwowe instytucje, które w tamtych czasach (sam początek lat siedemdziesiątych) raczej trudno było posądzać o klerykalizm.
Nie wierzycie w biskupa? Mam dowody, zdjęcia. Na nich ja, jako pacholę w rajstopkach z paczką, a obok gość wyglądający jak biskup, z tyłu choinka.
Nota bene w paczce były pomarańcze, ale i jabłuszko się trafiło, też zimą zaliczane do rarytasów.
O ile za komuny biskup jeszcze jakoś stawiał opór, to przy wsparciu wolnego rynku spasiony krasnal dał mu chyba radę nieodwołalnie.
Żeby być sprawiedliwym, to za wspomnianej komuny słyszało się o Dziadku Mrozie, a raz nawet paczki w przedszkolu rozdawała absolutnie neutralna światopoglądowo Śnieżynka, ale każdy powtarzał, że zima wasza, wiosna nasza. A wtedy to ho ho ho.
No i mamy. CocaColaLuda, kolejne wcielenie Dziadka Morza, który dopiero za kapitalizmu nabrał krzepy. Jest nie tylko jowialny i szczodry, ale także nachalny, wszędobylski i ma swój target. I kto wie, może niedługo okaże się, że jako kolejny bastion męskiej dominacji w społeczeństwie trzeba będzie go przerobić na Mikołajkę? W tęczowym kubraczku (i tak wróciliśmy do tych niebieskich na początku).

piątek, 5 grudnia 2008

Ostatnia rezerwa

Widziałem na ulicy Świętojańskiej w Gdyni trzech prawdziwych rezerwistów, z chustami. Rzadkość obecnie.
Gęby mieli ponure jakieś. Tak bez entuzjazmu snuli się chodnikiem. Tak widać, na rezerwie jechali. To kolejny znak zachodzących przemian.
Gdzie te niegdysiejsze hałastry kiczem na plecach haftowane, które każdej wiosny i jesieni przewalały się z rykiem ulicami. Jakby chcieli na całym społeczeństwie odreagować dwa albo trzy lata koszarowych upokorzeń i zmarnowanych szans.
Przeminęli jak Układ Warszawski.
Kiedyś klęska to było dostać się do wojska (przynajmniej dla tej części młodzieży, która miała coś w życiu do zrobienia), a teraz klęska to w wojsku nie zostać, na jakiegoś kontraktowego czy zawodowego, gdzie pewny wikt i opierunek, a rynkowa rzeczywistość to zmartwienie cywilbandy.
A przecież jeszcze kilka, góra kilkanaście, lat temu przy tej ulicy był warsztat, gdzie wytwarzano chusty zakładane przez falową społeczność przy opuszczaniu koszar. Też już go nie ma.
Mało tego! Przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni za komuny mieściła się siedziba Wojskowej Komendy Uzupełnień. Zajmowała cała kamienicę, tam gdzie teraz mieszczą się biura firmy ubezpieczeniowej Allianz. WKU to była tak ważna instytucja, że musiała mieć swój biurowiec przy głównej arterii miasta. Odwiedzałem to miejsce kilkakrotnie, najlepiej pamiętam idiotyczne gazetki ścienne i niemal kliniczna czystość. Wiadomo, wojsko musiało mieć coś do roboty.
Wspomniany tu uliczny widok zbiegł się w czasie z emisją w jednym z kanałów telewizyjnych filmu "Kroll". Odświeżyłem go sobie z przyjemnością, śledząc pokazaną tam mimochodem przaśność i nędzę postpeerelowskiej armii. Pomyśleć, że mieliśmy napadać na Danię i RFN... Jednak sporo się zmieniło.
A w tym roku to już ostani pobór, od 2010 będziemy mieli armię ochotniczo - zawodową.

czwartek, 4 grudnia 2008

Jeszcze jeden oddział dzisiaj....

Patrzę, a w miejscu sklepu z galanterią skórzaną mamy oddział Polbanku. Mnie się już pisać nie chce o kolejnych, otwieranych oddziałach bankowych. To jest po prostu nudne. Bank na banku, bankiem pogania.
Niech ktoś przy tej ulicy otworzy jakiś oryginalny biznes. I nie splajtuje zaraz.

piątek, 28 listopada 2008

Krówka i kotek


Kolejna notatka z cyklu czar ulicznych ogłoszeń. Oto dziecku zginęła maskotka, pluszowa krówka, pacynka. Zmartwieni rodzice rozsyłają wici nie mogąc ukoić żalu trzyletniej Zuzi. Pewnie to niestety pierwsza życiowa lekcja malucha, że nic nie trwa wiecznie, a straty mniej lub bardziej bolesne są nieuniknione. Jeszcze zapewne nie zapamięta, że swojego trzeba pilnować, ale w ten sposób los daje znak, że nic nie przyjdzie bezboleśnie i łatwo.
Taka targana na jesiennym wietrze kartka wyglądała naprawdę wzruszająco. Gdybym tylko napotkał tę krówkę odniósł bym ją bez wahania.
Nieco dalej wisiało ogłoszenie, że ktoś przygarnął małego, oswojonego kotka, który zapewne się zgubił.
Przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni, bilans zgub i znalezień wyrównany.

poniedziałek, 24 listopada 2008

Na święta będzie prawie jak w Paryżu


Głośno było w mediach o zaświeceniu świątecznej iluminacji na Polach Elizejskich w Paryżu. Tam w kolorach dominuje niebieski jako, że Francja pełni ostatnio role prezydenta Unii Europejskiej. Aby było bardzo na czasie, to do oświetlenia użyto podobno energooszczędnych żarówek.
My tam od Paryża nie gorsi i też już zamontowaliśmy na ulicy Świętojańskiej w Gdyni bożonarodzeniową dekorację. Na razie się nie świeci, wiadomo u nas nie idzie wszystko tak szybko jak na zachodzie. Kolory będą jak rok temu, zielone, czerwone, żółte i niebieskie.
Światełek nie ma , ale spadł śnieg i też jest ładnie.
Aha, żeby nie było pisałem o tym rok temu, ale jak człowiek zobaczy takiego montującego choineczkę ze światełek, to się nie można powstrzymać.

niedziela, 23 listopada 2008

Zwycięska Brama

Podaję za komunikatem władz miasta:
Projekt zagospodarowania gdyńskiego Bulwaru Nadmorskiego i przylegającego do niego placu zabaw na plaży Śródmieście zwyciężył w konkursie Bramy Kraju! Jest to nagroda za najlepszą zrealizowaną inwestycję w zakresie wyposażenia przestrzeni publicznej w meble miejskie. Dodatkowo, co mnie szczególnie zainteresowało, wyróżniono jeszcze Gdynię, tym razem za umeblowanie ulicy Świętojańskiej z Placem Kaszubskim.
Dołączam zdjęcie wyróżnionego miejsca. Zdjęcie wykonał Maurycy Śmierzchalski.

czwartek, 20 listopada 2008

Powrót


Uliczny obrazek. Jesienny powrót ze szkoły. Mamy z boku z tornistrami na ramionach, w środku swobodne córeczki.
Pewnie Drodzy czytelnicy stwierdzą, że zdjęcie nie nadaje się do publikacji z przyczyn technicznych, ale scenka była tak rozkoszna, że nie moglem się powstrzymać.

środa, 19 listopada 2008

Jak oni to robią?



Na zdjęciu uwieczniłem znak rozjechany przez jakąś ofermę drogową. Jest to częste zjawisko na ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Zawsze mnie zastanawia jak można wjechać w znak stojący na wysepce, na środku dobrze oświetlonej ulicy, gdzie w zasadzie trudno mocno się rozpędzić.
Znak na zdjęciu jest w miarę wyprostowany, bo dzień wcześniej to po prostu leżał.
Lepiej zorientowany kolega sugeruje, że to przy skręcaniu się może zdarzyć, zwłaszcza jak pojazd duży. Ja nie mogę pojąć.

wtorek, 18 listopada 2008

Ciepłownikom w pięty


Wujek Bronek, potomek gburów spod Kościerzyny, lubi opowiadać jeden dowcip:
(niezorientowanych informuję, że gbur to kaszubska nazwa bogatego gospodarza)
-Dlaczego w Gdyni są podgrzewane chodniki?
- Żeby Bosym Antkom nogi nie zmarzły
-Ha ha ha
No to pośmieliśmy się , pożartowaliśmy sobie, jak to mówią, ale jak widać, pamięć o tłumach biedaków zjeżdżających do rozbudowującej się w szaleńczym tempie wioski - miasta, wciąż jest żywa w kaszubskim narodzie.
O podgrzewanych chodnikach pisałem już w marcu. Ale i jesienią taki trotuar z ocieplaniem ma zastosowanie. Na zdjęciach uwieczniłem suche "ścieżki" jakie pozostają mimo padającego deszczu an ulicy Świętojańskiej w Gdyni i przyległych. Woda bardzo szybko z nich paruje. Może kiedyś się odważę i pochodzę po nich boso?
A może to taki "ekologiczny" ślad Gdyni?



środa, 29 października 2008

Duch szyldu

Szyldy sklepów znajdujących się przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni to temat na wiele historii. Pisałem już o szyldzie mylącym i o szyldzie na łapu - capu, w naprędce przytwierdzonym w miejscu wcześniejszej wywieszki tak, że stara nazwa wyziera spod nowej. Wspomniałem też o szyldach niezrozumiałych oraz takich, które idą pod prąd ogólnemu nazewnictwu.
Tu mała dygresja, te dwa ostatnie zniknęły już ze świętojańskiego krajobrazu.
Tym razem zamieszczam fotografię tabliczki pewnego sklepu odzieżowego, który wprowadził się w miejsce pasmanterii. Duch poprzednika ciągle straszy.
Niczym zatarty napis na nagrobku... tak mi się zaduszkowo skojarzyło.
Musze tu dodać, że oczywiście w tej dyscyplinie z Gdańskiem równać się nie możemy, tam na elewacjach ciągle można wypatrzeć stare niemieckie szyldy prześwitujące spod farby.

poniedziałek, 27 października 2008

Szczury powietrzne


Wiem, że jest silna frakcja przeciwników nadmiernej obecności psów w centrum miasta. A konkretniej tego, co te psy po sobie zostawiają. Ja jednak uważam, że o wiele gorsze są gołębie i ich wszelkie pochodne.
Chociaż mam świadomość, że istnieje też silna frakcja dokarmiaczy wszystkiego co lata, z wyłączeniem nietoperzy.
Wracając do gołębi, stworzenia te potrafią doprowadzić do degradacji każdą elewację, a podwórko zanieczyścić tak, że ich guano trzeba sprzątać szuflą. Sam raz widziałem taką akcję.
Na zdjęciu przykład co te ptaszydła zrobiły z frontem i oknem jednej z kamienic przy ul. Świętojańskiej w Gdyni.
Proszę zwrócić uwagę nie tylko jak obryzgany jest mur, ale i okna na dole.

niedziela, 26 października 2008

Kwieciste balkony

W Gdyni i Gdańsku odbyły się konkursy na najbardziej ukwiecone balkony/okna/ogrody itp. Gdańsk raczej stawiał na balkony i okna, Gdynia poszła dalej i nagradzała całe posesje oraz podwórka. Postanowiłem włączyć się w ten nurt i pokazać część osiągnięć jakie ma w tej dziedzinie ulica Świętojańska w Gdyni.
Mamy tu np. mistrzów w kategorii misz -masz, czyli trochę tego trochę tamtego, wszystko się pleni, wije i kwitnie.





























W kategorii "zwis kwiecisty" wytypowałem dwa balkony:
































Podkategoria: "wije się powój":
















I jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na typ "żywopłot doniczkowy". Na co większych balkonach właściciele ustawiają jedną obok drugiej doniczki z tujami lub innymi iglakami w ten sposób osłaniają balkon przed wzrokiem postronnych.















Temat balkonów poruszałem parę razy wcześniej, polecam odnośniki (tagi) poniżej.

wtorek, 21 października 2008

Otwarta ramka


Ciekawostka. Reklama nad byłą kawiarnią Cafe Vergnano (czyli niegdyś Bar Sternik) otworzyła się i otwarta dyndała na wietrze przez parę dni. Aż rozmoczyła się taśma, na której pokazują się reklamy.

poniedziałek, 20 października 2008

Na zmywak ze zdjęcia

Idąc sobie ulicą Świętojańską w Gdyni zwróciłem uwagę na to, że na wielu witrynach wiszą mniejsze i większe karteczki informujące o poszukiwaniu ludzi do pracy. Widać, że na sprzedawców, kelnerów i kucharzy oraz roznosicieli ulotek jest u nas ciągłe zapotrzebowanie.
Obok banalnych ogłoszeń typu: "zatrudnię ekspedientkę" lub "dostawcę/roznosiciela pizzy" wypatrzyłem dwa rodzynki:
Zatrudnię kelnera/rkę i osobę do pracy na zmywaku. Zostaw u nas swoje CV ze zdjęciem.
no to musi być ekskluzywny zmywak, na którym potrzebna jest dobra prezencja.
Zatrudnię sprzedawcę, panią w starszym wieku znającą się na handlu.
A co z młodymi, kreatywnymi, dynamicznymi i z doświadczeniem?

niedziela, 19 października 2008

Różowo


Wczoraj, w sobotę, przemaszerowały ulicą Świętojańską w Gdyni Amazonki - różowe koronki, z miasta i z okolic. Maszerowały dziarsko z orkiestrą. Ledwie zdążyłem zdjęcie zrobić.













piątek, 17 października 2008

Kamienica Świętojańska


Oto rodzi nam się kolejny biurowiec przy ul. Świętojańskiej w Gdyni. Tak po prawdzie to każda prywatna kamienica przy tej ulicy jest po części biurowcem. Lokatorzy często zamieszkują tyko górne pietra, a niżej mamy tzw. lokale użytkowe. Ale tak, żeby od dołu do góry tylko biura to mieliśmy do tej pory tylko dwa.
To dawna siedziba biur Społem, a wcześniej Informacji Wojskowej, czyli takiego wojskowego UB z czasów stalinizmu na rogu z Pułaskiego. A drugi to budynek po WKU, gdzie teraz mieści się firma ubezpieczeniowa Allianz. Wyobrażacie sobie że kiedyś na taką instytucję jak WKU przeznaczano kilkupiętrowy budynek i to jeszcze przy najbardziej prestiżowej ulicy miasta?!
No a teraz będziemy mieli kolejny biurowiec. Nieco poniżej urzędu miasta firma z Sopotu wynajmuje powierzchnię biurową w całej kamienicy, o czym informuje na potężnej "siatce" reklamowej.
Będzie kolejny bank?

czwartek, 16 października 2008

Bakłażan już przejrzały

Pisałem o restauracji z kuchnią bałkańską o wdzięcznej nazwie Bakłażan. Najpierw ją długo otwierali, a teraz szybko zamknęli. Rok podziałał. I wystarczy? Była tu kuchnia austro-czesko-węgierska, potem bałkańska, teraz, idąc tym kierunkiem po mapie, wypadała by północnoafrykańska albo turecka.

Niezwykłe ogłoszenie

Wczoraj idąc nieparzystą stroną ulicy Świętojańskiej w Gdyni na ścianie zobaczyłem niezwykłe ogłoszenie napisane na odwrocie pocztówki. Napisała je osoba, która zgubiła aparat słuchowy. Ładnym, kształtnym pismem prosi znalazcę o zwrot, podaje numer telefonu dodając przy tym, że ma 85 lat.



















Wzruszająca to historia, niestety poza współczuciem dla osoby pozbawionej nagle ważnego dla codziennej egzystencji aparatu, nic nie mogę pomóc. Na zdjęciach prezentuję to ogłoszenie i charakterystyczne miejsce, gdzie je powieszono. Obok ogłoszenia w gablocie na zdjęciu dziewczynka w stroju aniołka. Może Anioł Stróż pomógł.

środa, 15 października 2008

Dziura zamiast wzgórza

Zaledwie trzy miesiące temu pisałem o wielkich planach rozbudowy centrum handlowego Wzgórze, a tu tymczasem szykuje się plajta. Jak poinformowała Gazeta Wyborcza:
W efekcie światowego kryzysu finansowego bank nie dał kredytu na Centrum Wzgórze. Wykonawca wycofał się z placu budowy. Szukamy nowego banku -- mówią przedstawiciele inwestora. Prace ruszyły w sierpniu. W ciągu miesiąca pojawiło się kilka żurawi, wykonano też roboty fundamentowe. Ale na początku października wykonawca - Mostostal Warszawa - wycofał się z placu budowy, zostawiając wielką dziurę w ziemi oraz fundamenty ze sterczącymi z nich prętami. Zniknęły szalunki i większość sprzętu. Teren opustoszał - nie licząc ochrony, kilkunastu robotników i ciężarówek, kończących drobne prace ziemne.
Pocieszmy się jednym, kryzys nie kryzys, Świętojańska nie splajtuje. Ale przysłuchiwałem ostatnio rozmowie w kwiaciarni nt. światowego kryzysu finansowego. I tam padły mocne stwierdzenia: "o ten AIG, to zbankrutował całkiem". Chodziło o biuro udzielające szybkich pożyczek pod szyldem AIG, które mieści się przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Punkt działał, ale ulotek już coś pod nim nie rozdawali.

Willa Orla

Oto kolejna ciekawostka z prasy lokalnej. Gazeta Wyborcza opisała los lokatorów pewnego prywatnego budynku. Temat nam bliski, bo prywatne kamienice i ich lokatorzy to codzienność ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Cytat z GW:
Mieszkańcy zabytkowej willi Orlej na Kamiennej Górze w Gdyni boją się nadchodzącej zimy. Drewniany budynek z lat 20. XX wieku nigdy nie był remontowany. Na głowę leje się woda, zimą w pokojach pojawia się śnieg, dziura w dachu ma ponad metr.(...)
Dziś dwa lokale stoją puste, w budynku mieszkają nadal trzy rodziny. (...)
Mirosław Kubaczyk, najchętniej zamieszkałby na balkonie, z którego roztacza się piękny widok na miasto i zatokę. - Bo w mieszkaniu przez zimno i wilgoć trudno wytrzymać.
Na prośby mieszkańców o remont budynku administrator rozkłada ręce. - Willa jest w tak złym stanie technicznym, że nie nadaje się do remontu.
No proszę nie nadaje się nawet do remontu... Kolejny argument na poparcie tezy, że regulowane czynsze i komunalne mieszkania powodują większe zniszczenia w substancji miasta niż naloty dywanowe.
Druga refleksja: Kamienna Góra, najbardziej prestiżowa i droga dzielnica, z balkonu piękny widok na zatokę, a w środku ruina. Ale ludzie nie odpuszczają, nie wyprowadzają się. Tak się zapatrzyli w ten widok i nowobogackie sąsiedztwo, że nie zauważyli, iż budynek nie przetrwa najbliższej zimy? Przecież nie rozwalił się z dnia na dzień, degradacja następowała stopniowo. Ale widocznie wiedzieli, że ktoś da, ktoś się zaopiekuje, ktoś zadba, więc oni nie muszą się martwić i zapobiegać. Opieka państwa czy gminy rujnuje nie tylko domy, ale i ludzi.

wtorek, 14 października 2008

Lotnisko moźe będzie, dyrekcja jest już

Jak podała prasa lokalna po trzech latach prac sejmik województwa przygotował Regionalną Strategię Rozwoju Transportu do roku 2020. Bliskie Gdyni Kosakowo (czy inaczej lotnisko Babie Doły) zostało wpisane do strategii jako lotnisko zapasowe dla Gdańska, lub jak wolą gdynianie, "lotnisko komplementarne". Będzie rozbudowywane zgodnie ze swoim potencjałem, jako drugi port lotniczy w regionie. Decyzje takie zapadły po żmudnym lobbingu władz Gdyni we władzach województwa. Radni miasta Gdyni zaapelowali do sejmiku o wpisanie do strategii transportowej zapisów umożliwiających "rozwijanie lotniska Gdynia - Kosakowo w kierunku lotniska pasażerskiego i cargo, jako komplementarnego do regionalnego portu lotniczego w Gdańsku - Rębiechowie". Prezydent Szczurek interweniował u marszałka województwa Jana Kozłowskiego, szefa PO w regionie. Ponoć pojawiła się groźba, że pominięcie Gdyni mogłoby zrazić opinię publiczną do władz województwa.

wtorek, 7 października 2008

Ławeczki zniknęły



Najpierw zniknęły deseczki. Teraz zabrano resztki ławek sprzed kościoła przy ul. Świetojańskiej w Gdyni.
pozostała tylko pusta alejka i ślady odciśnięte na brukowej kostce.
Czy ławki wrócą na wiosnę?

piątek, 3 października 2008

(G)dyńska dekoracja


Czy to efekt święta plonów, czy zapowiedź nadchodzącego halloween, w każdym razie przed lokalem Cynamon pojawiła się taka oryginalna dekoracja dyniowa...
Na noc dynie są chowane do środka i z rana wyciągane na powrót. Dzięki temu dekoracja ma codziennie inny układ.

czwartek, 2 października 2008

Kolejna odnowiona



Na zdjęciu remont elewacji kamienicy pod numerem 59. Ciągle jeszcze budynki z całkowicie odnowionymi elewacjami są rzadkością przy reprezentacyjnej ulicy Gdyni. Odnawia się raczej tak do wysokości sklepowego szyldu.
Kapitalizm pracowicie podnosi się z parteru, do którego sprowadziło go 45 lat władzy ludowej.

środa, 1 października 2008

Kolejka na stadion

W ostatnia sobotę widziałem na ul. Świętojańskiej w Gdyni kolejkę. Stali w niej sami mężczyźni. A po co? A w saloniku prasowym Ruchu rozpoczęto sprzedaż biletów na mecz lokalnego zespołu piłkarskiego Arka.
Kolejka do sklepu, w dzisiejszych czasach widok rzadki, godny odnotowania. Co do meczu zobaczymy.

Open i zamknięte

Skoro zacząłem, to muszę skończyć. Pisałem ostatnio o otwarciu trzeciego biura firmy pośrednictwa kredytowego Open Finance. Informuję zatem, że sprawa jest już nieaktualna. Jedno biuro zostało zamknięte. To w kamienicy pod numerem 79, które było kiedyś otwarte jako pierwsze.

poniedziałek, 29 września 2008

Nie jestem sam

Jak mi się wydaje ul.Świętojańska w Gdyni ma dość obfitą reprezentację w Internecie. Oto lista linków, które udało mi się znaleźć:
Gazeta Świętojańska - strona poświęcona sprawom gdyńsko - trójmiejskim. Nie stroniąca też od tematów na wyższym poziomie ogólności.
Spis firm przy ul. Świętojańskiej w Gdyni
Opis ulicy w Wikipedii
Opis naszej ulicy w witrynie E-Gdynia do tego rozkoszna ramotka - gazetowa wizja przyszłościj ulicy Świętojańskiej w Gdyni z 1999 r.
Opis w serwisie Trojmiasto.pl
Opis w serwisie Nasze Miasto
Opis w Gazecie Wyborczej tam można zobaczyć m.in. fragment ulicy z lotu ptaka.

Jak na jedną ulicę to chyba nieźle prawda?

sobota, 27 września 2008

Balkoniki medyczne


Niedawno miałem okazję obejrzeć blog pt. Koszmary architektury. Wciągająca lektura. Fascynująca jest potęga kiczu.
Przypomniałem sobie o tej witrynie gdy spacerowałem ul. Abrahama w Gdyni, równoległą do ul. Świętojańskiej.
We wspomnianym blogu można m.in znaleźć przykłady "ślepych" balkonów, pozbawionych wejścia, albo zamontowanych na ścianach kompletnie przypadkowo.

Okazuje się, że i Gdynia ma w tej dziedzinie coś do powiedzenia. Oto nieco na uboczu ulicy Świętojańskiej można zobaczyć balkonik, taki jak na zdjęciach. Zastanawia nie tylko celowość takiego rozwiązania budowlanego, ale również technika jaką to wykonano. Jak robotnik, który otynkował ścianę wydostał się z tego balkonu? Dźwigiem? Czy może jakoś bokiem, po gzymsie ...


Nieco światła na zagadkę balkonu rzuca to, że na piętrze tym znajduje się spółdzielnia lekarska. Może po prostu medycy w naszym mieście lubią różne balkonowe ekstrawagancje? Taka medyczna moda?












Na trzecim zdjęciu widać przedziwnie samotny balkonik na szczytowej ścianie przychodni specjalistycznej przy ul. Armii Krajowej, który może potwierdzać tę tezę.




czwartek, 25 września 2008

Policja dostała ISO

Nasza gdyńska policja, co ma siedzibę przy ul. Portowej, będącej naturalnym przedłużeniem Świętojańskiej, dostała Certyfikat Zarządzania Jakością zgodnego z wymaganiami normy ISO 9001:2001. To znaczy, że obsługa klienta ma być tam na najwyższym poziomie.
No proszę...
Kiedyś milicja dbała o to, by "następowała stopniowa normalizacja sytuacji". Teraz sytuacja zmusiła policję, żeby się znormalizowała sama. A klienci? A klienci nadal wolą od policji jak najdalej...

Cafeteria zniknęła

No proszę, ani się człowiek obejrzał, a tu lokal zamknęli. W miejscu lokalu gastronomicznego Cafeteria (opodal skrzyżowania ul. Świętojańskiej z ul. 10 Lutego) pojawiło się kolejne biuro... Open Finance. To już trzecie przy jednej ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Niby na świecie kryzys finansowy, a u nas firma pośrednicząca w kredytach ma klientów na trzy biura.

wtorek, 23 września 2008

Koszmar od zaplecza


Bardzo lubię pozwiedzać sobie czasem zaplecze ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Jest tam wiele miejsc niezwykłych i magicznych. Niestety w erze domofonów i zamykanych bram coraz trudniej tam się dostać.
Gdzie te czasy, gdy podwórkami można było się przemieszczać niemal przez całe Śródmieście nie wychodząc w ogóle na ulicę?
Jest to problem wszystkich polskich miast, które grodzą się wewnątrz i niszczą w ten sposób swój naturalny obieg komunikacyjny. Bo komunikacja w mieście to nie tylko drogi czy torowiska, to również bardziej i mniej oficjalne trakty piesze, to jest to "jak się chodzi".
Ponoć w Warszawie ktoś urządził happening na ten temat. Grupki uczestników krążyły wokół ogrodzeń i wyły pod bramami. Ani mądre ani wesołe, ale pokazuje, że problem jest. Podejrzewam, że walki uliczne w czasie Powstania Warszawskiego byłyby jeszcze trudniejsze gdyby obecne zwyczaje panowały sześćdziesiąt kilka lat temu.
Wracając do naszej ulicy zajrzałem przypadkiem na podwórka w okolicach dawnego kina Warszawa. I odkryłem widok szokujący. Uwagę moją przykuło okno na ostatnim piętrze kamienicy(na zbliżeniu w prawym, górnym rogu). Jak widać pozorne bogactwo potrafi mieć i takie "tyły".

Przerażające, że można kawałek szacownej kamienicy doprowadzić do takiego stanu. Mówiąc szczerze żal mi się zrobiło sąsiadów tego strasznego okna i właściciela nieruchomości.

poniedziałek, 22 września 2008

Urzędowe widoki


Dotarły do mnie materiały obrazujące jak będzie wyglądał nowy budynek Urzędu Miasta Gdyni, który powstanie na terenie skweru Plymouth z przyległościami. To ten kolorowy obrazek. Ilustracja przedstawia wygląd nocą.

Będzie go pięknie widać z naszej ulicy Świętojańskiej, jeśli oczywiście wyjdzie tak jak na obrazku.
Wygląda na to, że obskurne boisko przy al. Piłsudskiego odejdzie do historii.

Sama budowa ma potrwać dwa lata, ale zanim zaczną budować trzeba jeszcze zrobić dokumentację techniczną (do maja 2009) i przetarg na wykonawcę, to kolejny rok.

Autorem tego cuda jest gdyńska pracownia architektoniczna Arch-Deco z ul. Starowiejskiej.

Czuję przez skórę, że obrońcy skwerku Plymouth jeszcze nie złożyli broni. Może być zadyma.

Dodatkowo dołączam kilka zdjęć pokazujących gdyński magistrat na przestrzeni dziejów.
Są to zdjęcia z lat dwudziestych (od 1928) i trzydziestych XX w.

Wszystkie ilustracje pochodzą z biura prasowego UM.

środa, 10 września 2008

Super marka

Jest taki sklep obuwniczy przy naszej ulicy Świętojańskiej w Gdyni, który nie ma szyldu z nazwą, nie ma też napisu w stylu "buty" albo "obuwniczy". Nad wejściem wiszą po prostu dwie gołe świetlówki. Ma za to na witrynie umieszczone dwa wielkie, białe, pionowe napisy: WYPRZEDAŻ. I wszystko.
To wystarcza za markę, za asortyment, za reklamę. Jest WYPRZEDAŻ i nic dodawać nie trzeba. Jak to mówią koledzy od marketingu oto super brand naszych czasów. Czasów wyprzedaży i "smart shoppingu". Czasów konsumpcji.
Czy to źle? Nie, ja wcale tego nie potępiam, ja nawet chcę się załapać. Oby tylko było warto.

poniedziałek, 8 września 2008

Bankowo bez ducha

Problemy z utratą dotychczasowego charakteru i brakiem jasnej wizji dalszego rozwoju lub mała atrakcyjność tej wizji, to problem nękający wiele ulic w Polsce. Ulic uważanych za prestiżowe i reprezentacyjne. Pojawienie się w miastach centrów handlowych odebrało im tradycyjną rolę miejsc, gdzie się chodzi na zakupy. Ulice bez przechodniów przestają żyć, stają się puste. Śpieszący się interesanci banków czy np. biur nieruchomości tej luki nie zapełnią. A mieszkańcy znikają za bramami ogrodzonych kamienic albo się wyprowadzają.
Poniżej dwa przykłady z innych miast, które też mają swoją "Świętojańską". Teksty zaczerpnąłem z Gazety Wyborczej.

Władze dzielnicy Żoliborz w Warszawie poruszone akcją "Gazety Wyborczej" obnażającą martwotę placu organizują debatę: Jaka jest przyszłość pl. Wilsona? "Gazeta" walczy o bardziej ludzką twarz centralnego miejsca Żoliborza. Na pl. Wilsona łatwiej założyć konto czy wziąć kredyt, niż się spotkać, by coś zjeść czy kupić książkę. - Idziesz placem Wilsona - nuda, bank przy banku. Wstępujesz do banku, odbierasz pieniądze i nie przepijasz ich, bo nie masz gdzie - szydziła w rozmowie z "Gazetą" Stefania Grodzieńska, aktorka estradowa i teatralna. Teraz Café Blikle ostrzega, że jeśli dojdzie do drastycznej podwyżki czynszu, też się wyprowadzi.
W I i II Alei w Częstochowie podobnie, wszędzie: bank, bank, bank, bank - zamiast sklepu, cukierni, restauracji. O godz. 18 zamykają drzwi... i nie ma już po co tam chodzić. Można chodnik zwijać
Centrum Częstochowy coraz ściślej wypełnia się różnymi instytucjami finansowymi. W liczących 81 numerów Alejach wykorzystują one 27 lokali (to jedna trzecia!) na parterach.
Dlaczego banki, wiadomo, taki klient to marzenie właścicieli domów, spokojny i pewny. Zainteresowany dużymi przestrzeniami w dobrze położonych punktach i stać go na wysoki czynsz.
A duch ulatuje.
Albo właśnie w tym objawia się duch czasów, czasów centrów handlowych. Pocieszające jest jedynie to, że choć ziściły się przepowiednie o wyparciu lokalnego handlu przez "wielkie powierzchnie", to finansowo jakoś się ulica trzyma, pustostanów nie ma.

niedziela, 7 września 2008

Ścięte pachołki


Wojna o każde miejsce parkingowe w śródmieściu Gdyni trwa. Jednym z milowych kroków na drodze do uniemożliwienia parkowania przy ul. Świętojańskiej w Gdyni było ustawienie wzdłuż krawężników charakterystycznych pachołków (patrz zdjęcie). Niektórym, jak pewnemu znanemu gdyńskiemu plastykowi, to się nawet one kojarzą. Że niby wyglądają...
Ludność jednak nie poprzestaje na biernych sprośnościach i walczy z ograniczeniami jak może. Od lat jestem świadkiem jak na ulicy Traugutta rozwalane są przez "nieznanych sprawców" zapory uniemożliwiające wjazd na placyk przed biurem podróży, idealny do zaparkowania. Tam wspomniane pachołki są odrywane od podłoża. Resztki zapory, jakie pozostały na chodniku po takiej operacji, widoczne są w głębi zdjęcia. Stawiano też betonowe donice wypełnione ziemią. Na nic, wszystko rozwalają, ziemię rozsypią, a w najlepszym przypadku przestawiają.

piątek, 5 września 2008

Biały drobiazg

Tradycyjnie w okresie wiosenno - letnim na ulicy Świętojańskiej w Gdyni prószy biały pył. Zależnie od rejonu arterii, raz nakurzone jest więcej raz mniej. Te białe drobinki to efekt nowomodnego ocieplania budynków styropianem. Nikt już nie używa wełny mineralnej?
Co ciekawe na samej Świętojańskiej ociepla i odnawia się elewacje raczej rzadko. Tu nadal obowiązuje to, co kiedyś nazwałem "parterowym kapitalizmem". Czyli elewacje odnawiane są do pierwszego piętra, tak wysoko jak sięga szyld sklepu, wyżej zostaje brudno i nędznie. Jak po wojnie ocalało, tak jest do dzisiaj.
Styropianowe drobiny zawiewa z bocznych i równoległych ulic. Tam to właśnie trwają głównie roboty dociepleniowe. Może dlatego, że zarządcom i właścicielom tam mniej zależy na zysku a bardziej na jakości życia.

wtorek, 2 września 2008

Kręcone z barierką

Obok dawnego kina Warszawa (teraz są tam sklep sportowy i spożywczy) jest budka z lodami. I od dwóch lat w letnie miesiące obserwuję tu swoisty fenomen popularności. Nie wiem dlaczego tam zawsze są kolejki. I to tak spore, że sąsiedni sklep z butami ustawił obok swojej witryny barierkę, aby kolejka ta nie zasłaniała mu wejścia. Może barierka to za duże słowo, są to takie dwa lekkie niklowane słupki połączone purpurowa szarfą. W każdym razie spełnia swoje zadanie i kolejka karnie skręca od sklepu na środek chodnika.
Popularność tego punktu zadziwia mnie, bo:
  • Takie same kręcone lody można kupić w mnóstwie punktów w okolicy (takie chude, długie, na wafelku)
  • Tam nawet nie ma dużego wyboru smaków, góra dwa - trzy
  • Najlepsze lody w Gdyni (jak nie na świecie) są w Cafe Mariola obok kortów na Polance Redłowskiej.
Może dzieje się tak dlatego, że to były pierwsze takie "kręcone" lody w mieście?

A mnie jest szkoda lata...

Póki trwa, zaczynamy wierzyć, że nigdy się nie skończy. Że zawsze będzie ciepło a dni ciągle długie. Lato, bo o nim mowa, ma siłę przyzwyczajania do siebie, jak wszystko co dobre.
Nigdy nie ukrywałem, że nie cierpię upałów. Gdy temperatura przekracza 25 stopni Celsjusza mój organizm odmawia współpracy z otoczeniem. Ponieważ brakuje mi hartu nie praktykuję windserfingu ani siatkówki plażowej, a wylegiwanie się na piasku uważam od dzieciństwa za idiotyzm. Ale jednak lato jest wygodne, pomyślcie choćby o tym jak szybko można ubrać dzieci do wyjścia, wystarczy kapelusik od słońca, a jakie niskie są rachunki za ogrzewanie, itd.
A może po prostu żal, że to samo lato już nie wróci...
Niestety pojawiły się na ulicy Świętojańskiej w Gdyni pierwsze oznaki jesieni. I nie jest to listek przywiędły i blady.
Są to wyprzedaże posezonowe. Nie ma ich tyle co np. w jakiejś galerii handlowej, ale są i to wyraźne. Mnie osobiście spodobała się taka w jednym sklepie obuwniczym, tam każdą parę sprzedawali za 100 zł, dwie już za 180 zł, a trzy jeszcze taniej.
Stojąc w innym sklepie do kasy za kobietą, która za półmetrową stertę ciuchów płaciła 90 zł, pozwoliłem sobie w duchu na refleksję nad sensem posiadania tylu rzeczy, bo ileż człowiek może potrzebować koszul?

poniedziałek, 1 września 2008

Potykacze



Czasami tak jest, że trzeba się o jakąś rzecz potknąć żeby ją zobaczyć.
Na co dzień patrzy się, ale się nie widzi. Tak było z uwiecznionymi na zdjęciu ulicznymi hydrantami. Urządzenia takie pojawiły się na gdyńskich ulicach jakiś czas temu, ale dopiero teraz zwróciłem na nie uwagę.
Z drugiej strony nie były instalowane aż tak bardzo dawno, skoro koło wielu rozsypany jest jeszcze piasek, a przy jednym leżała nawet nieuprzątnięta brukowa kostka, którą usunięto żeby zrobić miejsce na rurę. (zdjęcie pierwsze)
Drugą taką sprawą jest napis na jednym ze sklepów odzieżowych: "wyprzedaż męskiego towaru". Prawda, że brzmi rozkosznie?
Czytałem go chyba kilkadziesiąt razy, ale ciągle nie miałem pomysłu jak go "ugryźć" w tekście. Aż mnie ubiegła p. Joanna Grajter w swoim felietonie w gdyńskim dodatku do Gazety Wyborczej. Gratuluję.

niedziela, 31 sierpnia 2008

Obchody sierpniowe



Byliśmy dzisiaj świadkami obchodów rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych z 1980r. Ulica Świętojańska w Gdyni ma o tyleż z nimi wspólnego, że nieopodal jednego z jej końców stoi pomnik ofiar Grudnia 70. I zawsze przy tej okazji składają tam kwiaty i zapalają znicz, co jest jak najbardziej zrozumiałe.
Mnie się zaraz przypomniały inne niedawne obchody, które objęły naszą ulicę, ale niestety liczne obowiązki nie pozwoliły mi uwiecznić ich o czasie na niniejszych łamach. Wracam teraz. Oto 15 sierpnia, jak wiadomo świętowaliśmy we wsiach i miasteczkach religijnie oraz wojskowo.
W stolicy, jak należy odbyła się defilada z udziałem czołgów i innego ciężkiego sprzętu. W takim Tczewie np. przejechało kilku na koniach ubranych w husarskie zbroje, a za nimi ponton na kółkach (też ładnie ale z mniejszym zadęciem), zaś w Trójmieście po prostu zrobili maraton. Tłum facetów w krótkich spodenkach przegalopował środkiem jezdni. Żeby chociaż sztandar ponieśli, a tu nic.
Czyli nie bawimy się w żadne manifestacje z bogoojczyźnianą szabelką. My w Gdyni po prostu stawiamy na rekreację, liczy się fizyczna tężyzna i w zdrowym ciele zdrowy duch.
Bo z drugiej strony jakby nasza Marynarka Wojenna chciała defilować ze swoim sprzętem to na pewno nic by z tego dobrego nie wyszło. Zaraz by im się w tym muzealnym złomie coś zepsuło albo złamało i byłby wstyd. A truchtanie, nawet w negliżu, nikomu wstydu nie przynosi.

wtorek, 12 sierpnia 2008

Ślub jak ślub, ale ta limuzna


Taki oto piękny samochód spotkałem niedawno pod kościołem NMP przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Kto tam brał ślub nie wiadomo, zresztą to nieważne. I tak uwagę wszystkich przykuwała limuzyna, a nie państwo młodzi. Jak to mówią, forma przerosła treść

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

czwartek, 7 sierpnia 2008

W stolicy bankom dziękują

W Warszawie, nie wiem czy wiecie, wyremontowali Krakowskie Przedmieście. Całkiem jak naszą Świętojańską. Ten remont ma tam i dalszy ciąg. Oto co o tym napisała prasa, "Życie Warszawy":

Zdecydowanie nie potrzebujemy na Krakowskim Przedmieściu więcej banków - zapowiada prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz, notabene były bankowiec. - Stworzymy taki system zachęt ekonomicznych i administracyjnych, żeby pojawiło się tu jak najwięcej miejsc "z duszą". W ratuszu powstaje projekt preferencyjnych czynszów dla najemców, którzy w lokalach będą tworzyć kafejki, sklepiki, restauracje lub księgarnie. To oni mają tworzyć atmosferę Krakowskiego.

Gdyby tak u nas...
Ha! "projekt preferencyjnych czynszów". Jak oni chcieliby w prywatnych kamienicach ustalać preferencyjne czynsze?
Z drugiej strony, gdyby u nas zaczęli coś z tym "klimatem", to by nie było źle...

środa, 6 sierpnia 2008

Pogrom parasoli



Wczorajsze i przedwczorajsze wichury, pociągnęły za sobą spore straty w kawiarnianych ogródkach. Oberwały głównie wszelkie daszki, markizy i parasole. Kto nie zdążył zwinąć musiał potem gonić po okolicy sprzęt unoszony podmuchami. Na plaży widziałem jak zmiotło do morza namiot ze stoiskiem. Wyrwało stelaż razem z podłogą.
Ulica Świętojańska w Gdyni była zaś usłana poległymi parasolami ogródkowymi. Gdzieniegdzie poniewierały się też parasole "cywilne", wyrwane z rąk przechodniom i pogięte przez wiatr. Na jednym ze zdjęć widać taki zwykły, porzucony, parasol, leżący razem z poprzewracanymi kawiarnianymi..

Urlopowe reminescencje


Ulica Świętojańska jest wszędzie. Może jest okazja rozpocząć cykl fotografii z różnych miast. Np. w Gdańsku Świętojańska jest, a w Sopocie trzeba by sprawdzić...
A gdzie to jest? Zgadnij kotku...

wtorek, 5 sierpnia 2008

Gołe ławeczki


Taką oto ciekawostkę podpatrzyłem przy kościele. Deseczki zabrali do renowacji?
Czy może zachęta dla wiernych aby nie siedzieli przed, tylko weszli do środka...

czwartek, 10 lipca 2008

Cafe Vergnano wygnało


Właśnie jesteśmy świadkami zamknięcia kawiarni Cafe Vergnano. Kawiarnia działała w miejscu gdzie wcześniej była kawiarnia Blikle, a jeszcze wcześniej sławetny Bar Sternik. Sternik to było coś pomiędzy turystyczną smażalnią a portową mordownią. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ulubiony lokal królów ulicy. Przesiadywali na tarasie baru od przedpołudnia czekając na interesantów. Zdarzało się, że jadąc ul. Świętojańską kierowca jakiejś wypasionej fury zobaczył kolesia na tarasie, zatrzymywał się na środku jezdni, otwierał okienko i głośno pozdrawiał zobaczonego. Ucinali sobie krótką pogawędkę. Ryki pozdrowionych kompanów zagłuszały nawet klaksony samochodów czekających aż radosna konwersacja się skończy.
Potem Bar Sternik został zamknięty i lokal trwał w tym stanie tak długo, aż zainteresowała się tym lokalna prasa. Pamiętam zamieszczane na łamach zdjęcia zaklejonej starymi afiszami witryny.

poniedziałek, 7 lipca 2008

Plama


Jeszcze niedawno opisywałem akcję czyszczenia chodników, a już widzę jak daremny to był trud. Niestety im chodnik ładniejszy tym bardziej widać na nim wszelkie brudy i plamy. Głównymi brudasami na ulicy Świętojańskiej w Gdyni są gołębie i ludzie. Psy plasują się w tym rankingu dopiero na trzecim miejscu.
Gołębie brudzą wiadomo co robiąc, psy zresztą podobnie. Ludzie zaś czynią to oględnie mówiąc z drugiej strony. Otóż najbardziej upaćkany chodnik jest w okolicach Pomnika Harcerzy, gdzie stoją wielce "aromatyczne" budy z fast foodami. Tam przechodząca ludność, żywiąc się gyrosami, zapiekankami oraz mnóstwem innych podobnych przysmaków kapie tłuszczem, sosami i różnymi resztkami na nasz śliczny trotuar. W okolicach jednej ze stojących tam ławeczek oprócz płynnych śladów natknąć się można na resztki surówek, jakieś ogóreczki itp.
Co się da rozdziobują gołębie, ale to i tak potem wraca na chodnik po przetworzeniu. Resztę rozdeptują przechodnie. Załączone zdjęcie wykonałem krótko po czyszczeniu chodnika, zaraz po tym, jak odwinięto ławeczkę z zabezpieczającej folii. Teraz jest znacznie gorzej.

niedziela, 6 lipca 2008

Kasa na remonty domów

Dziś krótki cytat z Gazety Wyborczej. Interesująy dla nas ponieważ przy ul. Świętojańskiej w Gdyni stoi sporo prywatnych kamienic.
Autorka Katarzyna Fryc
Nawet kilkaset gdyńskich budynków może dostać dofinansowanie z kasy miasta na remont elewacji. Nie ma znaczenia, czy są wpisane do rejestru zabytków. Ważne, by znajdowały się w strefie ochrony konserwatorskiej i powstały przed 1989 r. (...)Rada miasta jednogłośnie podjęła uchwałę, że będzie wspierać finansowo poprawę estetyki budynków - także tych, które nie są zabytkami. Szansę na dotacje otrzyma ok. 300 budynków w historycznym centrum Gdyni i drugie tyle w pozostałych pięciu chronionych zespołach zabudowy. Są nimi: osada rzemieślnicza Mały Kack, zespół wiejsko-kuracyjny Orłowo, układ urbanistyczny Kamiennej Góry oraz układ dawnych wsi Wielki Kack i Oksywie.

piątek, 4 lipca 2008

Openerowa Gdynia



Cała Świętojańska zaopenerowana. Za sprawą flag organizatora Opener Festival pozieleniało na ulicy. Przedpołudniem zaroiło się od młodzieży z zielonymi identyfikatorami na piersiach. Dopiero wczesnym popołudniem przenieśli się na Babie Doły, by wrócić nocą.
Jako pierwsze z mediów relację z Openera nadaje MMtrojmiasto.pl. Robią to na żywo przy pomocy telefonów komórkowych. Polecam wszystkim, którym nie chce się, jak mi, ruszać z kochanej Świętojańskiej.

Uciążliwa darmocha

Generalnie Gdynia sobie radzi. Komunikacja publiczna, sprawność administracji i te wszystkie inne rzeczy składające się na tzw. jakość życia można uznać za załatwione poprawnie. Ale jeden problem to jest po prostu w śródmieściu Gdyni smutek, masakra i klęska. A już na ulicy Świętojańskiej to ta porażka urasta do potęgi. Mam tu na myśli kwestię parkowania samochodów. Po remoncie ulicy ograniczono liczbę miejsc gdzie można zaparkować nie dając nic w zamian. I konia z rzędem temu, kto między godziną 9 a 19 zdoła się tam gdzieś wcisnąć i zostawić samochód.
Najbliżej miejsce znaleźć można przy centrum Gemini i to pod warunkiem, że nic ciekawego w kinie nie grają.
Lekarstwem na te bolączki miało być płatne parkowanie. Ale szybko tej ulgi nie zaznamy.
Jak poinformowały media Gdyni nie uda się wprowadzić strefy płatnego parkowania w tym roku. Prace nad uruchomieniem systemu potrwają co najmniej siedem miesięcy, może nawet rok. Strefa płatnego parkowania miała objąć obszar między torami a Kamienną Górą, włącznie ze skwerem Kościuszki oraz pomiędzy al. Piłsudskiego i ul. Jana z Kolna.
Odpowiednią uchwałę z cennikiem radni podjęli już w lutym. W dni robocze trzeba będzie płacić od godz. 9 do 18 po 50 gr za pierwsze pół godziny i 2 zł za każdą kolejną godzinę. W soboty i święta opłat nie będzie. Opłaty będą realizowane w parkomatach lub przez SMS.

czwartek, 3 lipca 2008

Ku chwale prałata


Fasada starego kościoła przy ul Świętojańskiej w Gdyni, pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, wzbogaciła się o kolejną tablicę. Zawiesili ją, jak głosi stosowny napis, wdzięczni gdynianie. W ten sposób uczcili swego proboszcza, prałata Edmunda Wierzbowskiego. Jest to kolejny dowód wdzięczności społeczeństwa dla tego kapłana, uwidoczniony na kościele. Innym jest oblicze księdza prałata wyrzeźbione w naturalnej wielkości i z wielką precyzją na wrotach świątyni.

środa, 2 lipca 2008

CH Wzgórze urośnie

Wczoraj przedstawiono oficjalnie do publicznej wiadomości plany rozbudowy Centrum Handlowego Wzgórze, czyli popularnie mówiąc, gdyńskiego Reala. Jest to dla nas o tyle ciekawe, że Reala, (kiedyś zwanego Geantem) oskarżano o handlowy upadek ul. Świętojańskiej w Gdyni.
Do 2010 roku w miejscu Reala ma powstać piętrowe centrum handlowe o długości 500 metrów, w tym kino na osiem sal i inne atrakcje. Zarządzać ma nim firma, która prowadzi m.in. centrum Manufaktura w Łodzi. Kto widział, ten wie czego można się spodziewać. Ma być z rozmachem. .
Ten kolos może mieć realny wpływ na ul. Świętojańską i całe śródmieście. Nawet dom handlowy Batory może to odczuć.
Zwłaszcza, że modernizacji ma towarzyszyć przebudowa węzła drogowego i skrzyżowania przy dojeździe do hipermarketu.

piątek, 27 czerwca 2008

Limuzyna


A skoro już przy tematach motoryzacyjnych jesteśmy, to prezentuję zdjęcie limuzyny, jaka parkowała, na ul. Świętojańskiej w Gdyni, kilka dni temu opodal pl. Kaszubskiego. Wygląda jakby porzucili ją uczestnicy niedawnej parady.

Na Świętojańskiej osoby niepełnosprawne zdobędą prawo jazdy


W Gdyni pojawił się jeden z pięciu działających w Polsce samochodów do nauki jazdy dla osób z uszkodzonymi narządami ruchu. Jest to o tyle ciekawe, że posiada go Ośrodek Szkolenia Kierowców ELKA SCHOOL mający siedzibę przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni.
OSK Ela School zainwestowała (56 tysięcy złotych) w fabrycznie nowe auto marki SKODA FABIA II, specjalnie dostosowane dla osób z dysfunkcją kończyn dolnych. Jest ono wyposażone w automatyczną skrzynię biegów i dźwignię gazu i hamulca sprzężoną z pedałem.
Już rozpoczęły się zapisy na kurs tym samochodem. Szkoła oferuje naukę w miejscu zamieszkania kursanta, jeśli ma on trudności z opuszczeniem swojego domu. Zajęcia praktyczne oraz egzamin państwowy na prawo jazdy będą odbywały się tym samym samochodem. Kurs prawa jazdy jest dofinansowany ze środków PFRON w ramach programu "Sprawny dojazd", o którym szczegółowe informacje można znaleźć na stronach - www.pfron.org.pl .
Na zdjęciu prezentuję samochód ekskluzywnej marki Jaguar, który parkuje na miejscu dla inwalidy na styku ulic Świętojańskiej i I Armii Wojska Polskiego. Z bliska okazało się, że to pojazd osoby niepełnosprawnej.