Nic mnie tak nie cieszy jak ruch. Oczywiście ruch na ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Bo bez ludzi to ta ulica zmarnieje.
Ciągle mam w pamięci niegdysiejsza Świętojańską zatłoczoną przechodniami, którzy spiesznie przemieszczali się do delikatesów do odzieżowego, od odzieżowego do obuwniczego itd. Bo w każdym z tych sklepów "mogli coś rzucić". Kłębiące się przed wejściem kolejki dodatkowo powiększały tłok na trotuarach. Nawet w komisach zalatujących zachodnim "eksluziwem" klientów nie brakowało. Tak, tak, jeszcze trzydzieści - dwadzieścia lat temu Świętojańską chodziło się w tłumie.
Bo to była główna handlowa arteria miasta. Ludzie z całego Trójmiasta przyjeżdżali tu polować na towar (podobnie jak na halę targową).
A teraz? wiadomo luzik. Swobodnie można spacerować z dwójką dzieci za ręce i nikt cię nawet nie potrąci. Tylko jezdnia się korkuje w godzinach szczytu.
Sytuację tę zmienił nie tyle upadek komuny (po 89 roku to się nawet nasiliło), co pojawienie się centrów handlowych.
Dlatego tak się cieszę gdy w okresie przedświątecznym nasza ulica ożywa. Kłębi się naród jak za dawnych czasów. Aż miło popatrzeć. W piekarniczych, drodzy Państwo, to w handlową niedzielę chleba nie było już w południe. Czyż to nie słodkie? Jak ja lubię święta.
Ciągle mam w pamięci niegdysiejsza Świętojańską zatłoczoną przechodniami, którzy spiesznie przemieszczali się do delikatesów do odzieżowego, od odzieżowego do obuwniczego itd. Bo w każdym z tych sklepów "mogli coś rzucić". Kłębiące się przed wejściem kolejki dodatkowo powiększały tłok na trotuarach. Nawet w komisach zalatujących zachodnim "eksluziwem" klientów nie brakowało. Tak, tak, jeszcze trzydzieści - dwadzieścia lat temu Świętojańską chodziło się w tłumie.
Bo to była główna handlowa arteria miasta. Ludzie z całego Trójmiasta przyjeżdżali tu polować na towar (podobnie jak na halę targową).
A teraz? wiadomo luzik. Swobodnie można spacerować z dwójką dzieci za ręce i nikt cię nawet nie potrąci. Tylko jezdnia się korkuje w godzinach szczytu.
Sytuację tę zmienił nie tyle upadek komuny (po 89 roku to się nawet nasiliło), co pojawienie się centrów handlowych.
Dlatego tak się cieszę gdy w okresie przedświątecznym nasza ulica ożywa. Kłębi się naród jak za dawnych czasów. Aż miło popatrzeć. W piekarniczych, drodzy Państwo, to w handlową niedzielę chleba nie było już w południe. Czyż to nie słodkie? Jak ja lubię święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz