Problemy z utratą dotychczasowego charakteru i brakiem jasnej wizji dalszego rozwoju lub mała atrakcyjność tej wizji, to problem nękający wiele ulic w Polsce. Ulic uważanych za prestiżowe i reprezentacyjne. Pojawienie się w miastach centrów handlowych odebrało im tradycyjną rolę miejsc, gdzie się chodzi na zakupy. Ulice bez przechodniów przestają żyć, stają się puste. Śpieszący się interesanci banków czy np. biur nieruchomości tej luki nie zapełnią. A mieszkańcy znikają za bramami ogrodzonych kamienic albo się wyprowadzają.
Poniżej dwa przykłady z innych miast, które też mają swoją "Świętojańską". Teksty zaczerpnąłem z Gazety Wyborczej.
Poniżej dwa przykłady z innych miast, które też mają swoją "Świętojańską". Teksty zaczerpnąłem z Gazety Wyborczej.
Władze dzielnicy Żoliborz w Warszawie poruszone akcją "Gazety Wyborczej" obnażającą martwotę placu organizują debatę: Jaka jest przyszłość pl. Wilsona? "Gazeta" walczy o bardziej ludzką twarz centralnego miejsca Żoliborza. Na pl. Wilsona łatwiej założyć konto czy wziąć kredyt, niż się spotkać, by coś zjeść czy kupić książkę. - Idziesz placem Wilsona - nuda, bank przy banku. Wstępujesz do banku, odbierasz pieniądze i nie przepijasz ich, bo nie masz gdzie - szydziła w rozmowie z "Gazetą" Stefania Grodzieńska, aktorka estradowa i teatralna. Teraz Café Blikle ostrzega, że jeśli dojdzie do drastycznej podwyżki czynszu, też się wyprowadzi.
W I i II Alei w Częstochowie podobnie, wszędzie: bank, bank, bank, bank - zamiast sklepu, cukierni, restauracji. O godz. 18 zamykają drzwi... i nie ma już po co tam chodzić. Można chodnik zwijać
Centrum Częstochowy coraz ściślej wypełnia się różnymi instytucjami finansowymi. W liczących 81 numerów Alejach wykorzystują one 27 lokali (to jedna trzecia!) na parterach.
Dlaczego banki, wiadomo, taki klient to marzenie właścicieli domów, spokojny i pewny. Zainteresowany dużymi przestrzeniami w dobrze położonych punktach i stać go na wysoki czynsz.
A duch ulatuje.
Albo właśnie w tym objawia się duch czasów, czasów centrów handlowych. Pocieszające jest jedynie to, że choć ziściły się przepowiednie o wyparciu lokalnego handlu przez "wielkie powierzchnie", to finansowo jakoś się ulica trzyma, pustostanów nie ma.
A duch ulatuje.
Albo właśnie w tym objawia się duch czasów, czasów centrów handlowych. Pocieszające jest jedynie to, że choć ziściły się przepowiednie o wyparciu lokalnego handlu przez "wielkie powierzchnie", to finansowo jakoś się ulica trzyma, pustostanów nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz