środa, 19 października 2011

Tęczowe barwy kampanii

Opadł pył bitewny kampanii wyborczej. Dzisiaj był ostatni termin zgłaszania zastrzeżeń do wyników wyborów. Więc i ja skorzystam z okazji.
Ulica Świętojańska w Gdyni, tradycyjnie już, samej kampanii praktycznie nie zaznała. Na słupach nie pojawiła się ani jedna tektura z podobizną kandydata.Gdzieniegdzie tylko witryna sklepowa ozdobiona była jakimś plakacikiem, ale skromnie. Nawet billboardu porządnego nie wywiesili. Za to w przecznicach i okolicznych uliczkach pełen luz. Za każdym rogiem straszył prosektoryjny uśmiech posłanki Arciszewskiej Mielewczyk (dowalili chłopaki photoshopa bez umiaru) albo przenikliwe spojrzenie obywatela Kozaka. Do dzisiaj to sprzątają.
Niestety, jak uczy mistrz, demokracja ma tę wadę, że każdy głupek ma takie samo prawo wyborcze jak profesor uniwersytetu, a głos menela spod monopolowego jest tyle samo wart co głos porządnego obywatela (byle obaj mieli dowody osobiste). No i efekty takie są jakie są. Trafiają się w wynikach różne kurioza. 
Oto w gdyńskim okręgu został wybrany na posła Leszek Miller, arcykomuch, co tak lubi być wybierany, że nawet w niesławnej Samoobronie kandydował (paradoksalnie gdyby mu się udało zostałby sojusznikiem PiS). Kto na niego teraz głosował? I to w Gdyni, która umiłowanie swobody gospodarczej i otwarcia na świat ma zapisane w genach. Potomkowie chłopców z Chyloni, chłopców z Grabówka? Niepojęte.
Drugim ekstremum jest pan Biedroń, którego przedziwne gusta zaprowadziły do psiej budy (przykuł się do niej swego czasu). Jest to specjalista od bycia dyskryminowanym, o spojrzeniu miękkim jak narkotyki, które chce zalegalizować.
A jak już do tego dojdzie, to strach pomyśleć kogo jeszcze, po tych narkotykach, ludzie mogą wybrać.
Aleja Zwycięstwa podczas kampanii wyborczej różniła się od ul. Świętojańskiej.
Zdjęcie pożyczyłem sobie z portalu Trojmiasto.pl

Brak komentarzy: