Mówiąc górnolotnie, ogłoszenia drobne to jeden z filarów
rozwoju mediów. Bez ogłoszeń nie
rozwinęłaby się ani prasa ani Internet, w kształcie jaki znamy. Ogłoszenia to żywioł, którego nie jest w
stanie zgasić żaden ustrój gospodarczy ani klęska. Kryzysy wręcz jeszcze go podsycają.
Ogłoszenia drobne w swym żywiołowym rozkwicie trafiły nawet
na ulicę Świętojańską w Gdyni. Nie mówię tu o oblepianiu słupów i wiat
przystankowych. Mam na myśli bardziej profesjonalne działania.
Najpierw w postaci witryny zakładu usługowego, u samego dołu
ulicy, gdzie i dzisiaj mieści się biuro ogłoszeń prasowych. Na wystawie tej, za
czasów schyłkowej komuny, były wywieszane ogłoszenia drobne w postaci
przyczepianych do tablicy karteczek. Z czasem witryna ta rozwinęła się i otworzyła „filię” w
postaci gablotki na dworcu SKM. Jej działalność zakończył dopiero rozwój prasy
ogłoszeniowej.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w pobliże ul. Świętojańskiej
(dokładniej za rogiem, na ul. Żeromskiego) przeniosło się biuro gazety Anonse, wyspecjalizowanej w ogłoszeniach
drobnych. Przyciągnęło to w okolicę liczne biura pośrednictwa w obrocie
nieruchomościami. Pośrednicy chcieli być blisko swego najlepszego źródła pozyskiwania
klientów.
Kolejnym epizodem ogłoszeniowym na Świętojańskiej była
kilkuletnia działalność redakcji gazety Echo Miasta. Periodyk ten tytułował się
„bezpłatną gazetą ogłoszeniową”.
A całkiem niedawno natrafiłem na zupełnie nowatorski, jak na tę okolicę, akcent ogłoszeniowy. Obrazuje go poniższe zdjęcie.
Numer telefonu pozwoliłem sobie zamazać |
To jest "drobne ogłoszenie", nowej generacji. Nie na słupie, tylko na słupku, wydrukowane na odpornej folii, przyczepione nie jakąś tam taśmą klejącą, tylko drutem.
Przedsiębiorcy skupujący samochodowe wraki, często korzystający z unijnych dotacji „na recykling”, są obecnie najbardziej innowacyjną branżą w dziedzinie „reklamy”. I nie chodzi tu kreatywne tworzenie multimedialnych przekazów promocyjnych, jak to robią w wielkim biznesie. Tu chodzi o wciśnięcie się, wkręcenie, wepchnięcie nawet w mysią dziurę ze swym „skup aut”. Byle jak, na byle czym, niechlujnie i nachalnie.
Przedsiębiorcy skupujący samochodowe wraki, często korzystający z unijnych dotacji „na recykling”, są obecnie najbardziej innowacyjną branżą w dziedzinie „reklamy”. I nie chodzi tu kreatywne tworzenie multimedialnych przekazów promocyjnych, jak to robią w wielkim biznesie. Tu chodzi o wciśnięcie się, wkręcenie, wepchnięcie nawet w mysią dziurę ze swym „skup aut”. Byle jak, na byle czym, niechlujnie i nachalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz