czwartek, 14 marca 2013

Drobne ogłoszenie

Mówiąc górnolotnie, ogłoszenia drobne to jeden z filarów rozwoju mediów.  Bez ogłoszeń nie rozwinęłaby się ani prasa ani Internet, w kształcie jaki znamy.  Ogłoszenia to żywioł, którego nie jest w stanie zgasić żaden ustrój gospodarczy ani klęska. Kryzysy wręcz jeszcze go podsycają.
Ogłoszenia drobne w swym żywiołowym rozkwicie trafiły nawet na ulicę Świętojańską w Gdyni. Nie mówię tu o oblepianiu słupów i wiat przystankowych. Mam na myśli bardziej profesjonalne działania.
Najpierw w postaci witryny zakładu usługowego, u samego dołu ulicy, gdzie i dzisiaj mieści się biuro ogłoszeń prasowych. Na wystawie tej, za czasów schyłkowej komuny, były wywieszane ogłoszenia drobne w postaci przyczepianych do tablicy karteczek. Z czasem  witryna ta rozwinęła się i otworzyła „filię” w postaci gablotki na dworcu SKM. Jej działalność zakończył dopiero rozwój prasy ogłoszeniowej.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w pobliże ul. Świętojańskiej (dokładniej za rogiem, na ul. Żeromskiego) przeniosło się biuro gazety  Anonse, wyspecjalizowanej w ogłoszeniach drobnych. Przyciągnęło to w okolicę liczne biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Pośrednicy chcieli być blisko swego najlepszego źródła pozyskiwania klientów.
Kolejnym epizodem ogłoszeniowym na Świętojańskiej była kilkuletnia działalność redakcji gazety Echo Miasta. Periodyk ten tytułował się „bezpłatną gazetą ogłoszeniową”.  
A całkiem niedawno natrafiłem na zupełnie nowatorski, jak na tę okolicę, akcent ogłoszeniowy. Obrazuje go poniższe zdjęcie.

Numer telefonu pozwoliłem sobie zamazać


To jest "drobne ogłoszenie", nowej generacji. Nie na słupie, tylko na słupku, wydrukowane na odpornej folii, przyczepione nie jakąś tam taśmą klejącą, tylko drutem.
Przedsiębiorcy skupujący samochodowe wraki, często korzystający z unijnych dotacji „na recykling”, są obecnie najbardziej innowacyjną branżą w dziedzinie „reklamy”. I nie chodzi tu kreatywne tworzenie multimedialnych przekazów promocyjnych, jak to robią w wielkim biznesie. Tu chodzi o wciśnięcie się, wkręcenie, wepchnięcie nawet w mysią dziurę ze swym „skup aut”.  Byle jak, na byle czym,  niechlujnie i nachalnie.  
I skoro angażują w to siły i środki, to musi działać. Ale nie wiem kto się skusi na taką reklamę.



Brak komentarzy: