środa, 22 kwietnia 2015

Zablokowany zaułek

Historię, którą cytuję poniżej, przeczytałem ze sporymi emocjami. Nie jest ona specjalnie sensacyjna, ale mam do opisywanego tam miejsca osobisty stosunek. Otóż w dobrych czasach, na tyłach opisywanej kamienicy wynajmowałem garaż. I garaż ten był notoryczne zastawiany przez inne samochody. Czy chciałem rano wyjechać, czy wieczorem wjechać, wiecznie jakieś auto stało przed moją bramą.
parkowanie, samochody, ulica Abrahama, policja, straż miejska, Gdynia, ulica Świętojańska

Kulminacja tego zjawiska nastąpiła gdy chciałem sprzedać samochód.
Przychodzę z potencjalnym kupcem, a tam, tuż przed moim garażem, stoi stary VW Polo. W tej sytuacji nabywca oględziny samochodu zaczął wewnątrz garażu, a ja zadzwoniłem po straż miejską, jak często bywało w takich przypadkach.
Strażnicy przyjechali, ale po kwadransie bezowocnych poszukiwań właściciela samochodu, wezwali przez radio policję. 
Funkcjonariusze w błękitnych mundurach zjawili się szybko, chociaż nie kryli niesmaku, że, delikatnie mówiąc, zawraca im się gitarę takimi głupstwami. Po numerze rejestracyjnym doszli do kogo należy feralny samochód.
Skontaktowali się z właścicielem, a tu okazało się, że ten samochód niedawno sprzedał, a nowy właściciel nie przerejestrował go jeszcze na siebie.
No, to wtedy naprawdę się wkurzyli.
Jeden energicznym krokiem poszedł do biurowca Hossy szukać kierowcy, drugi został przy samochodzie, żeby im sprawca w międzyczasie nie uciekł. Razem ze strażnikami i moim klientem uciął sobie pogawędkę o zaletach i wadach marki oferowanego przeze mnie samochodu. Strażnicy miejscy cały czas wiernie kibicowali akcji, byli ciekawi jak się afera zakończy. Policjant z nudów sprawdził przez radio w specjalnej bazie, czy sprzedaję samochód z legalnego źródła, ocenił jakość lakieru i wygodę foteli.
W końcu wrócił jego kolega prowadząc nieco przerażoną paniusię z aktówką w ręce. 
- Panowie, wlepicie pewnie jakiś mandat tej pani – zagadnąłem funkcjonariusza.
Ten obrócił ku mnie stalowe spojrzenie spod daszka służbowej czapki i wycedził spokojnie: Dwie godziny tu siedzimy, to musi kosztować.
No i tak się moja historia z tym zaułkiem zakończyła (samochód sprzedałem), ale widać lata płyną, a problem został.
Oddajmy głos reporterowi Gazety Wyborczej (numer z 2015-04-03), gdzie przeczytałem współczesną historię o tej uliczce (skróty pochodzą ode mnie):
Parkujące samochody blokują wejście do klatki - alarmują mieszkańcy Gdyni
Mieszkańcy budynków przy ul. Świętojańskiej 92 i 94 w Gdyni mają problem z wejściem do klatki, bo auta parkujące na podwórzu blokują chodniki i schody wejściowe. - Kierowcy poprzewracali słupki, przesunęli kwietniki i stoją gdzie popadnie. A straż miejska nie reaguje - skarżą się lokatorzy. - Posypią się mandaty - zapowiada policja.
Kierowcy parkujący na każdym wolnym skrawku zaplecza kamienicy przy Świętojańskiej 92 w samym centrum Gdyni to problem, który istnieje od lat. W tym miejscu ślepym zaułkiem kończy się wąska ulica Abrahama. Obok znajdują się biurowiec Hossa, urząd pocztowy i sklepy. Samochodów przyjeżdża tu mnóstwo, a miejsc postojowych jest jak na lekarstwo. Więc co bardziej pomysłowi kierowcy wykorzystują do postoju chodniki podwórza kamienicy. - A że chodnik jest wąski, bo w niektórych miejscach ma szerokość zaledwie dwóch płyt chodnikowych, to przejść nie ma jak. Szczupła osoba jeszcze jakoś się przeciśnie. Ale rodzic z wózkiem albo osoba o kulach na pewno nie. Nawet do klatki schodowej trudno się dostać, bo auta dojeżdżają pod same schody. Najgorzej jest od czasu, gdy w centrum miasto wprowadziło płatne parkowanie. 
Całość przeczytacie TUTAJ


Brak komentarzy: