piątek, 7 lipca 2017

Płotek drugiego stopnia

Postawi się płot, nie będą obcy pod oknami hałasować.
A jacy obcy? A wszyscy! Przecież każdy ma jakiegoś obcego, którego się boi.



Ta idea przyświeca wielu gdyńsko - świętojańskim kamienicznikom. Grodzimy, zamykamy, nie wpuszczamy i spokój.
Nieraz już ubolewałem na tych łamach nad powszechnym grodzeniem śródmiejskich podwórek. Wspominałem rozkoszne czasy, gdy centrum Gdyni można było przemierzyć zapleczami kamienic, ani razu nie pojawiając się w świetle ulicy.
Ale wiadomo, wolność Tomku w swoim domku i co je moje to je moje, nic nie poradzimy.
Dochodzi na tym tle czasami do zabawnych przypadków, jak np. furtka w kamienicy pod numerem 83, która odcina ulicę Świętojańską od całkiem otwartego placu przy ulicy Bema. Z obu stron jest swobodny dostęp do furtki, ale przejść się nie da. Nie wiadomo co chroni ta brama i w jakim celu wydano na nią pieniądze.
Obserwuję od pewnego czasu jedno świeżo grodzące się podwórko. Ogrodzenie tam jest o tyle kuriozalne, że jest to płot wewnątrz kwartału kamienic już odciętego od dostępu ze strony ulic systemem parkanów, bram i domofonów. Taki parkan wewnątrz ogrodzenia, czyli płot wyższego stopnia. Trudno mi odgadnąć sens takiego rozgraniczania. Może chodzi o to, żeby lokatorzy wychodzili na ulicę tylko jedną słuszną klatką schodową, a nie pałętali się po obcych bramach, co poprzednio często czynili? Bo jak płotu nie przejdzie się w jedną stronę, to i w drugą też.
To coś jak parawan na plaży, jak się nim otoczę, to jestem gość. Polak bez płotu, parawanu to właściwie się nie liczy, każdy mu może przejść koło kocyka. Powiedzmy więcej, każdy może mu na ten kocyk, za przeproszeniem, gołą stopą skoczyć. A jak się ogrodzi, to co? Nikt nie podskoczy. I prestiż rośnie. Bo jak mówi stare porzekadło, chłop na zagrodzie równy wojewodzie.



Brak komentarzy: