piątek, 12 stycznia 2018

O czym śni ulica


Dzisiaj pozwolę sobie na cytat, który świetnie pasuje do wszystkich dyskusji na temat "umierającej" Świętojańskiej, na której brakuje knajp i gastronomii. 

Cytat pochodzi z artykułu pt. "Sen w wielkim mieście", opublikowanego w Tygodniku Powszechnym z 17 grudnia 2017 r.
"Gastronomia to główny filar nocnej ekonomii. Jej rozkwit w centrum skutkuje jednak tym samym, czym zaowocował w Londynie i innych miastach, które postawiły wyłącznie na knajpianą rewitalizację: wtórną martwotą. Najpierw znikają mieszkańcy, zmęczeni odgłosami nieustającej nocnej balangi i zwałami śmieci o poranku. Potem karleją inne usługi, bo wysyp pubów i restauracji winduje ceny najmu w okolicy. Wreszcie mordercza konkurencja zaczyna wykańczać same lokale gastronomiczne. Właśnie tak zakończyła się w 2014 r. kariera słynnego londyńskiego klubu Vibe, który zapoczątkował przemianę robotniczej Brick Line w jeden z ulubionych adresów londyńskiej cyganerii." 

Na koniec dodam coś od siebie. Świętojańska nie potrzebuje hucznego nocnego życia, deptaka po którym będą przewalać się tłumy przyjezdnych. Ta ulica potrzebuje mieszkańców, ludzi, którzy będą tu żyli, a wtedy z nimi ożyje i ta ulica. Paradoksem jest to, że najwięcej o "umierającej ulicy" mówią ci, którzy nie chcą tu mieszkać. To jak ta ulica ma żyć?


Brak komentarzy: