piątek, 12 czerwca 2009

Dzień zmiany

Czas biegnie, zajęć nie brakuje i rocznica 4 czerwca przeleciała mi koło nosa. A czyż można sobie wyobrazić lepszy symbol przemian niż ulica Świętojańska w Gdyni? To właśnie tutaj odrodzony kapitalizm ukazał wpierw swoje kiczowate oblicze.
Patrząc z perspektywy ostatnich 20 lat dziejów tej ulicy, najważniejsze co się wtedy stało to zawalenie się świata, w którym nic się nie zmieniało. Stagnacja trwała nie tylko w gospodarce, czy ludzkiej świadomości, ale także w namacalnym naszym otoczeniu.
Przez dziesiątki lat, tam gdzie był ZURT, był ZURT, tam gdzie odzieżowy był odzieżowy. Sklep spożywczy, mięsny, szewc tkwili niezmiennie w tych samych miejscach. Nic się nie zmieniało, tak jak twarze w dwóch programach telewizji, jak te kilka marek samochodów na ulicach, jak festiwal w Sopocie.
I nagle to wszystko się rozregulowało, jedno co stało się pewne, to, że jutro należy się spodziewać kolejnej zmiany. W porównaniu z przeszłymi dekadami branże, szyldy i adresy zaczęły się zmieniać jak w kalejdoskopie. Tak jak nasza praca, samochody i kurs waluty.
Ta jedna wielka zmiana uruchomiła nigdy nie kończącą się lawinę kolejnych. I to właśnie dokonało się 4 czerwca 1989 roku.
A przepraszam, z jednym wyjątkiem. Prezydenta miasta mamy od paru dobrych lat tego samego.

Brak komentarzy: