 |
| Apteka była za rogiem, za Mydlarnią. |
Niestety aptekom nie wiedzie się ostatnio najlepiej.W ciągu ostatniego roku upadło w całym kraju ponad tysiąc aptek. Upadają głównie indywidualne, które nie wytrzymują konkurencji z sieciami. Sieci dzięki skali, radzą sobie one dużo lepiej. Jak pisał "Puls Biznesu" na koniec 2014 roku ich udział w rynku ma sięgnąć 50 proc.
Ale widać i sieciowych rynek nie oszczędza. Ta, o której piszę, była placówką sieciową. Zmiany w tej materii na pewno jeszcze nastąpią, biorąc choćby pod uwagę nasycenie okolicy aptekami. Np. na krótkim odcinku między ul. Traugutta a urzędem miasta działają trzy.
Według ekspertów ten rok ma nie być lepszy, liczba aptek zmniejszy się jeszcze o 100 - 300. Branży nie zostaje nic innego jak liczyć na udany sezon grypowy.
Apteki, które nie należą do sieci nie ukrywają, że są głównymi ofiarami ustawy refundacyjnej i zakazu reklamy. System refundacji powoduje też, że apteki zamieniły się w wystawy środków dostępnych bez recepty, suplementów diety i kosmetyków. Medykamenty na receptę są magazynowane w bardzo ograniczonym stopniu, tylko najpopularniejsze. Ponieważ ciągłe zmiany listy leków refundowanych zmuszają aptekarzy do ograniczania ryzyka pozostania z niesprzedanymi zapasami. Lek na receptę, który spadł z tej listy jest praktycznie niesprzedawalny, a nie ma nieograniczonego terminu przydatności. Powoduje to taką sytuację, że jeśli ktoś potrzebuje rzadziej kupowany lek zapisywany przez lekarza, to musi zamawiać go dzień wcześniej. Sam doświadczyłem tego na własnej skórze niedawno, dwukrotnie, bezskutecznie zwiedzając z receptą w ręce, kilkanaście aptek w Śródmieściu Gdyni.
 |
| Pusty lokal po aptece, która byłą całkiem duża, zajmowała dwie witryny. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz