Nie da się ukryć, na ul. Świętojańskiej w Gdyni śmierdzi. Mało tego śmierdzi w całym śródmieściu naszego pięknego miasta. Nie jest to zgniło rybny, zapomniany już aromat, jaki dawnymi czasy dochodził z fabryki mączki rybnej. Jest to woń tyleż przykra co egzotyczna. Czym to? skąd to?
Otóż jego przyczyną jest przeładunek w porcie. 28 tys. ton łupiny olejowca gwinejskiego (czyli rozdrobnionych nasion owocu palmy). Sprowadziła to gdyńska firma Speed. Po wyładowaniu ze statku ładunek został pozostawiony na nabrzeżu Bałtyckiego Terminalu Drobnicowego.
Zarząd Portu Gdyni informuje, że odór nie jest groźny dla zdrowia. Wynika z zawilgocenia podczas transportu.
Sprawą zajęły się władze miasta. Zażądały od Zarządu Portu rozwiązania przedstawienia rozwiązania tego problemu do 2 marca.
Otóż jego przyczyną jest przeładunek w porcie. 28 tys. ton łupiny olejowca gwinejskiego (czyli rozdrobnionych nasion owocu palmy). Sprowadziła to gdyńska firma Speed. Po wyładowaniu ze statku ładunek został pozostawiony na nabrzeżu Bałtyckiego Terminalu Drobnicowego.
Zarząd Portu Gdyni informuje, że odór nie jest groźny dla zdrowia. Wynika z zawilgocenia podczas transportu.
Sprawą zajęły się władze miasta. Zażądały od Zarządu Portu rozwiązania przedstawienia rozwiązania tego problemu do 2 marca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz