Wczoraj ulicą Świętojańską w Gdyni przeszły feministki. A właściwie feministki i feminiści. No właśnie, rodzaju męskiego, chyba, że widziałem tam babę z brodą do tego grającą na bębnie. Nazywało to się Manifa 2012.
Z niesionych transparentów dowiedziałem się, że te panie są oburzone. To w pewien sposób kojarzy mi się z tym, że nie wszystkim podobają się wysokie pensje bankowców. Jeśli do tego dodamy inny transparent, mówiący, że Matka Polka ma już dość, to wychodzi mi, że matki nie mogą tego znieść, że ojcowie zarabiają w bankach za dużo. I co gorsza, nie są to ich ojcowie.
To rzeczywiście okropne.
Ale najbardziej zafrapował mnie transparent o treści: "Odcinamy pępowinę kościoła".
Z początku myślałem, że te dzielne niewiasty chcą uciąć coś kościołowi. Potem jednak przypomniałem, że zwrot "odcinać pępowinę" jest synonimem usamodzielniania się, wychodzenia spod kurateli rodziców.
No ciekawe, czyżby to oznaczało, że feministki zostały zrodzone przez Kościół, a teraz postanowiły się "odciąć" i zacząć samodzielny byt? No to by była sensacja przy której tajemnice Opus dei to sekrety pensjonariuszek.
Ale jeśli ktoś pisze, że "ciąża=bezrobocie", to nie wymagajmy od niego za wiele. Każdy, kto choć raz miał do czynienia z ciążą, wie, że nigdy nie ma tyle roboty, co wskutek ciąży.
W kolportowanym manifeście, nasze odcinaczki twierdziły, m.in., że najlepiej wiedzą, gdzie powinny stać przystanki autobusowe. A w komunikacji miejskiej teraz nie ma żadnych wakatów. To rzeczywiście oburzające.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz