Jeśli chodzi o ryby to na ulicy Świętojańskiej w Gdyni posucha. Pisałem o tym już lata temu i nic się nie zmieniło. Może i byliśmy rybacka wioską, ale teraz jak kogoś spytać, gdzie tu można zjeść rybę, to zapytany najwyżej rozdziawi się niczym karp wyciągnięty z wanny.
Bar Captain Olsem splajtował, były jakieś tam zaczyny rybnej restauracji pod nazwą La Maree i też kaputt. Dawniej jeszcze mieliśmy podejście do tematu ryb pod postacią baru sushi (z marką Wilbo). Może mało to gdyńskie ale zawsze z ryby no i modne. Wtedy się nie udało, ale teraz jest powtórka i to dubeltowa. Po pięciu latach dwa nowe zakłady gastronomiczne chcą oferować miejscowym i przyjezdnym "śledzia po japońsku". Ten mniejszy, bliżej Urzędu Miasta, w lokalu po paskudnym gyrosie, już działa. Drugi, większy, obok Pomnika Harcerzy dopiero się zapowiada (w lokalu po sklepie spożywczym).
Załączone zdjęcie pożyczyłem z jednej agencji reklamowej. Dotyczy zupełnie innego lokalu, ale jest bardzo gdyńskie (w końcu trolejbus).
Z tym śledziem po japońsku, to taki żarcik. Nazywano tak zakąskę podawaną w dawnych lokalach oferujących "alkohol podajemy do konsumpcji". Było to śledziowe truchło podane z jajkiem na twardo i majonezem. Zawsze wymagało intensywnej dezynfekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz