 |
Mistrz szybkości zmian. Optyk zrezygnował, wszedł
w to miejsce sklep odzieżowy. Nie zdążył
szyldu po optyku zmienić i już go nie ma. |
O napisaniu tego tekstu pomyślałem po krótkiej dyskusji z kilkoma osobami nt. ulicy Świętojańskiej. Głównym tematem rozmowy była oczywiście definitywna śmierć tej ulicy. Wymieniano uwagi o przyczynach takiego stanu rzeczy, m.in. padała teza, że odpowiada za to polityka władz miasta oraz potwornie wysokie ceny najmu.
Zawsze w takich dyskusjach wyrażam "zdanie odrębne", bo domniemaną śmierć ulicy Świętojańskiej w Gdyni uważam za bullshit czyli bzdurę, a co do przyczyn niedostatecznego ożywienia ulicy (zawsze przecież może być gwarniej, tłoczniej, żywiej) też mam swoją własną teorię. Jak słucham o "umierającej Świętojańskiej" zawsze proponuje rozmówcy by znalazł tam wolny stolik w restauracji w sobotnie popołudnie. Będzie trudno
Jako jeden z argumentów za kiepską kondycją tej okolicy przedstawiono mi pogląd o dużej liczbie lokali użytkowych czekających na najemców.
Rzeczywiście coś się zmienia w tej dziedzinie. Przykładowo zaczęły wycofywać się banki. Przynajmniej cztery duże oddziały banków zamknęły ostatnio swoje podwoje, łącznie ze sławnym, "odwiecznym" PKO BP, na rogu Świętojańskiej i Skweru Kościuszki. Tak pewnie mści się nowy podatek bankowy, ale to temat na inną opowieść. Ponadto przełom roku nie sprzyja nowym inwestycjom, a stare umowy często w takimczasie wygasają.
No więc ile tych lokali stoi pustych, nieczynnych? Czy ich liczba świadczy o jakimś problemie, czy jest tylko objawem zdrowego ruchu i zmian?