-Iiii ja pierdziu, zoba modela, na kompielówkach ydzie - młody, dziewczęcy głosik dotarł do moich uszu w ostatni słoneczny dzień na ulicy Świętojańskiej w Gdyni.
Sądząc po akcencie, turystka z okolic Grójca bądź Otwocka, mówiąc te słowa wskazała palcem kierunek koleżance wołającej:
-Poka, poka, gdzie?
Gdynia a w szczególności ulica Świętojańska obfituje latem w turystów i turystyczne atrakcje. Licząc na to, że właśnie trafia mi się jedna z nich, bacznie rozejrzałem się wokoło. I rzeczywiście od strony morza, z ulicy Armii Krajowej w ulicę Świętojańską skręcał spokojnym krokiem podtatusiały jegomość w samych kąpielówkach. Bose stopy stawał pewnie na gdyńskim trotuarze, z ciekawością rozglądał się po okolicy. Pchał wózek dziecięcy, w którym siedziało może roczne dziecię, w podobnym stroju plus kapelusik. Widać plażowicz, znudzony monotonią piasku i plusku fal, ruszył szukać nowych atrakcji. Aż zapuścił się w rejony bardziej cywilizowane, gdzie przykuwał spojrzenia zaskoczonych przechodniów i kierowców.
Wydarzenie to skłoniło mnie do krótkiej refleksji nt. granic dowolności stroju w miejscach publicznych. W wielu opisach życia przedwojennej Gdyni wspomina się o tym, że amatorzy morskich kąpieli udawali się na plażę w płaszczach kąpielowych. Sam się zastanawiałem kiedyś nad takim rozwiązaniem, które uwolniło by mnie od kłopotliwego przebierania mokrego stroju. Nie jestem pewien jednak czy nie wzbudziłbym podobnej sensacji.
Co uchodzi na plażowych alejkach, na ulicy wydaje się lekko nie na miejscu. Oczywiście Gdynia nie ma oficjalnego dress codu ulicznego, ale z drugiej strony nie ma też toplessu na plażach. Trzymamy się jakiejś statystycznej normy.
Plażowicz skręcił za kościołem w stronę morza, kiedy od strony Skweru Kościuszki nadeszła powabna panienka ubrana od pasa w górę tylko w skąpy strój do opalania (dół był w normie). No cóż, lato jest w tym roku kapryśne, ale jak już przygrzeje...
1 komentarz:
W miejscu starego roostera powstaje restauracja chorwacka! :)
Prześlij komentarz