Parę dni temu zobaczyłem pierwsze egzemplarze na ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Były to trzy błękitne krasnale, na plecach miały wydrukowane logo jednego z operatorów komórkowych. Takie smerfy z brodami z waty.
A to dopiero początek. Zapewne pojawią się jeszcze żółte, zielone, a i nie zabraknie tych "tradycyjnych", czerwonych. Będą rozdawać cukierki, ulotki i diabli wiedzą co jeszcze. Wiadomo zbliżają się święta i Mikołajowa inwazja rusza na całego. Ulice, sklepy, szkoły i przedszkola, nic nie jest od niej wolne.
Patrząc na tych niebieskich przypomniałem sobie, że przecież za komuny, na choinkowych imprezach, w których brałem udział jako przedszkolak, Św. Mikołaj występował i rozdawał paczki w stroju biskupa, w infule i z pastorałem. I nie były to zabawy parafialne, ale organizowane przez państwowe instytucje, które w tamtych czasach (sam początek lat siedemdziesiątych) raczej trudno było posądzać o klerykalizm.
Nie wierzycie w biskupa? Mam dowody, zdjęcia. Na nich ja, jako pacholę w rajstopkach z paczką, a obok gość wyglądający jak biskup, z tyłu choinka.
Nota bene w paczce były pomarańcze, ale i jabłuszko się trafiło, też zimą zaliczane do rarytasów.
O ile za komuny biskup jeszcze jakoś stawiał opór, to przy wsparciu wolnego rynku spasiony krasnal dał mu chyba radę nieodwołalnie.
Żeby być sprawiedliwym, to za wspomnianej komuny słyszało się o Dziadku Mrozie, a raz nawet paczki w przedszkolu rozdawała absolutnie neutralna światopoglądowo Śnieżynka, ale każdy powtarzał, że zima wasza, wiosna nasza. A wtedy to ho ho ho.
No i mamy. CocaColaLuda, kolejne wcielenie Dziadka Morza, który dopiero za kapitalizmu nabrał krzepy. Jest nie tylko jowialny i szczodry, ale także nachalny, wszędobylski i ma swój target. I kto wie, może niedługo okaże się, że jako kolejny bastion męskiej dominacji w społeczeństwie trzeba będzie go przerobić na Mikołajkę? W tęczowym kubraczku (i tak wróciliśmy do tych niebieskich na początku).
A to dopiero początek. Zapewne pojawią się jeszcze żółte, zielone, a i nie zabraknie tych "tradycyjnych", czerwonych. Będą rozdawać cukierki, ulotki i diabli wiedzą co jeszcze. Wiadomo zbliżają się święta i Mikołajowa inwazja rusza na całego. Ulice, sklepy, szkoły i przedszkola, nic nie jest od niej wolne.
Patrząc na tych niebieskich przypomniałem sobie, że przecież za komuny, na choinkowych imprezach, w których brałem udział jako przedszkolak, Św. Mikołaj występował i rozdawał paczki w stroju biskupa, w infule i z pastorałem. I nie były to zabawy parafialne, ale organizowane przez państwowe instytucje, które w tamtych czasach (sam początek lat siedemdziesiątych) raczej trudno było posądzać o klerykalizm.
Nie wierzycie w biskupa? Mam dowody, zdjęcia. Na nich ja, jako pacholę w rajstopkach z paczką, a obok gość wyglądający jak biskup, z tyłu choinka.
Nota bene w paczce były pomarańcze, ale i jabłuszko się trafiło, też zimą zaliczane do rarytasów.
O ile za komuny biskup jeszcze jakoś stawiał opór, to przy wsparciu wolnego rynku spasiony krasnal dał mu chyba radę nieodwołalnie.
Żeby być sprawiedliwym, to za wspomnianej komuny słyszało się o Dziadku Mrozie, a raz nawet paczki w przedszkolu rozdawała absolutnie neutralna światopoglądowo Śnieżynka, ale każdy powtarzał, że zima wasza, wiosna nasza. A wtedy to ho ho ho.
No i mamy. CocaColaLuda, kolejne wcielenie Dziadka Morza, który dopiero za kapitalizmu nabrał krzepy. Jest nie tylko jowialny i szczodry, ale także nachalny, wszędobylski i ma swój target. I kto wie, może niedługo okaże się, że jako kolejny bastion męskiej dominacji w społeczeństwie trzeba będzie go przerobić na Mikołajkę? W tęczowym kubraczku (i tak wróciliśmy do tych niebieskich na początku).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz