środa, 6 maja 2009

Perski targ

Inwencja biznesowa naszych kupców, mimo dwudziestu lat życia "na wolnym rynku" , jest wciąż bardzo płytka. Cały handel detaliczny wygląda jak gdyńska hala targowa, gdzie wszyscy sprzedają to samo. Zwłaszcza widać to w branży odzieżowej: te same marki, kroje, materiały. Sklep gdzie sprzedawano by towar oryginalny, inny niż u sąsiada trafić jest trudno. Albo znajdźcie księgarnie, w której byłyby inne ksiązki niż wszędzie.
Kończy się to tym, że cztery z pięciu identycznych sklepów padają wskutek konkurencji, a piąty dlatego, że klienci znudzili się oglądać wszędzie identyczny towar. Ale jak tylko zjawi się na rynku dostawca z nowym asortymentem, to znowu bierze go pięć sklepów jeden obok drugiego, bezmyślnie małpując od siebie, "bo skoro on tak, to może i mnie się uda"
Widać to nawet na ul. Świętojańskiej w Gdyni. Co jakiś czas przewalają się tu mody na pewne rodzaje sklepów, o czym pisałem już nie raz. Obecnie mamy modę perską (dla przypomnienia Persowie żyją w Iranie).
W ciągu kilku tygodni otworzyły tu swoje podwoje "Galeria mała Persja", "Galeria perskich dywanów" i jakiś taki niby sklep z antykami, ale zawalony różnymi bibelotami a'la rękodzieło z ojczyzny Ajatollaha. Zainteresowanie klientów nie za wielkie. Subiekt z "małej Persji" najczęściej pali przed wejściem papierosy.
Utrzyma się z tego może jeden sklep jak nie splajtują wszystkie. Wiadomo czynsze tu wysokie, a towar mocno specyficzny, raczej nie dla masowego odbiorcy.
Mijając te sklepy, podczas spaceru, pomyślałem, że chyba już kończą się kupcom pomysły.

Brak komentarzy: