Od corocznej wiosennej wystawki na ul. Świętojańskiej w Gdyni minęło już trochę czasu, ale każda taka impreza to pole do wielu inspirujących obserwacji.
Pierwsza to, że jak rok temu gremialnie wystawialiśmy na ulicę telewizory kineskopowe, to w tym roku przyszła kolej na takież monitory komputerowe. Na każdym, piętrzącym się na ulicy skupisku rupieci pyszniło się przynajmniej jedno takie urządzenie. Widać naród przechodzi na monitory LCD albo laptopy. Chociaż samych komputerów nie było widać.
Przy okazji byłem świadkiem jak jeden z osobników penetrujących te tymczasowe wysypiska wybebeszał wystawiony monitor. Prawdopodobnie w poszukiwaniu cennej zawartości, która dało by się spieniężyć w najbliższym skupie złomu (najbliższy taki punkt jest nieopodal przy ul. Partyzantów). Cały proces rozwalania urządzenia miał miejsce wprost na chodniku niemal pod nogami przechodniów. Plastik i szkło gruchotane różnymi przygodnymi narzędziami strzelały odłamkami dookoła, a przechodnie trwożnie omijali zapracowanego człowieka. Niestety całe zdarzenie mogłem obserwować tylko z oddalenia, dlatego na zdjęciu mało szczegółów. Po skończonej pracy szczątki monitora zostały pozbierane, przynajmniej te większe. Przyczyniła się do tego zapewne jedna starsza pani, która zwróciła uwagę niszczycielowi, że nieładnie tak śmiecić na chodniku.
Tak jak rok temu, największa, wręcz monstrualna pryzma gratów powstała na zapleczu posesji nr 89. Skąd oni tam biorą co roku tyle odpadów? Obiecuję sobie przy następnej wystawce wybrać się tam z aparatem fotograficznym.
Pierwsza to, że jak rok temu gremialnie wystawialiśmy na ulicę telewizory kineskopowe, to w tym roku przyszła kolej na takież monitory komputerowe. Na każdym, piętrzącym się na ulicy skupisku rupieci pyszniło się przynajmniej jedno takie urządzenie. Widać naród przechodzi na monitory LCD albo laptopy. Chociaż samych komputerów nie było widać.
Przy okazji byłem świadkiem jak jeden z osobników penetrujących te tymczasowe wysypiska wybebeszał wystawiony monitor. Prawdopodobnie w poszukiwaniu cennej zawartości, która dało by się spieniężyć w najbliższym skupie złomu (najbliższy taki punkt jest nieopodal przy ul. Partyzantów). Cały proces rozwalania urządzenia miał miejsce wprost na chodniku niemal pod nogami przechodniów. Plastik i szkło gruchotane różnymi przygodnymi narzędziami strzelały odłamkami dookoła, a przechodnie trwożnie omijali zapracowanego człowieka. Niestety całe zdarzenie mogłem obserwować tylko z oddalenia, dlatego na zdjęciu mało szczegółów. Po skończonej pracy szczątki monitora zostały pozbierane, przynajmniej te większe. Przyczyniła się do tego zapewne jedna starsza pani, która zwróciła uwagę niszczycielowi, że nieładnie tak śmiecić na chodniku.
* * *
Muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem operatywności najróżniejszych zbieraczy grzebiących w wystawianych przedmiotach. Według moich obserwacji od momentu wystawienia atrakcyjnej dla nich rzeczy do momentu pojawienia się zbieracza nie mijało więcej niż dwie - trzy minuty. W każdym razie zdążyłem zaledwie zejść do piwnicy i wrócić by np. stare głośniki zniknęły bez śladu. Miałem wrażenie, że patrolują ulice niczym drapieżne ptaki by błyskawicznie rzucić się na każdy łakomy kąsek.Tak jak rok temu, największa, wręcz monstrualna pryzma gratów powstała na zapleczu posesji nr 89. Skąd oni tam biorą co roku tyle odpadów? Obiecuję sobie przy następnej wystawce wybrać się tam z aparatem fotograficznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz