Zima przyniosła nam nie tylko kopne śniegi i paraliż parkingowo - komunikacyjny. Przyniosła również, a właściwie przyprowadziła dziki.
Dzikie dziki do samego środka wielkomiejskiej cywilizacji. Przydreptały sobie zgodnym stadkiem z witomińskich lasów. Najpierw ślady ich obecności, zryty trawnik, zauważyłem podczas saneczkowania z dzieckiem. W okolicach ulicy Partyzantów zwierzęta upodobały sobie zwłaszcza grunt wokół węzła ciepłowniczego. Widać tam łatwiej dobrać się do pożywienia.
Dzikie dziki do samego środka wielkomiejskiej cywilizacji. Przydreptały sobie zgodnym stadkiem z witomińskich lasów. Najpierw ślady ich obecności, zryty trawnik, zauważyłem podczas saneczkowania z dzieckiem. W okolicach ulicy Partyzantów zwierzęta upodobały sobie zwłaszcza grunt wokół węzła ciepłowniczego. Widać tam łatwiej dobrać się do pożywienia.
Potem już konkretne stworzenia zaobserwowano na ul. Świętojańskiej, przy skrzyżowaniu z ul Traugutta, gdzie bladym świtem próbowały dostać się do śmietników.
Rzekłbym, coś ryje pod Urzędem Miasta.
Pomyślałem, że może jest sposób na zagospodarowanie nierogacizny, takie zwierzątka ożywiły by np. naszą szopkę z piasku. No, ale szopka idzie już do rozbiórki. Święta się kończą. To i w śmietnikach będzie biedniej, dziki będą musiały rozszerzyć zasięg poszukiwań. Dojdą aż do muzeum Marynarki Wojennej, gdzie stoi kiosk okrętu podwodnego ORP Dzik. Tak tak, my tu nad morzem z dzikami za pan brat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz