niedziela, 1 lipca 2012

Na mecz

No i Euro nam się kończy. Mam tu na myśli mistrzostwa w piłkę kopaną, nie walutę. Co do waluty się jeszcze zobaczy. Tu rozgrywki potrwają dłużej, ale jakoś kibice nie bawią się tak dobrze.
Ulica Świętojańska w Gdyni przeżywała tę sportową imprezę na swój sposób. Mocne były dwie reprezentacje: grecka w restauracji Santorini i chorwacka w restauracji Dalmacja. Poza tym normalka. 
Na wystawach sklepowych piłki najrozmaitszych marek i rodzajów. Manekiny w strojach sportowych. W cukierniach torty w kształcie piłek, w obuwniczym buty w kształcie piłek, a w banku na witrynie wywieszka w kształcie kółka, ale pomalowanego jak piłka. Do tego biało-czerwone flagi i szaliki.
Na balkonach i przejeżdżających samochodach chorągiewki. Jeden to sobie z tyłu przypiął coś na kształt husarskich skrzydeł w narodowych barwach. Znawcy tematu twierdzą, że chciał w ten sposób pokazać, że jest największy Kozak na całej ulicy. Co jest nawet zrozumiałe, bo mistrzostwa odbywają się u nas i na Ukrainie. W każdym razie szarżował tym samochodem jak napastnik na bramkę. Tyle, że napastnik raczej niesłowiańskiego pochodzenia.
Wszystkie te objawy fascynacji Euro UEFA zbladły dla mnie w zetknięciu z pewną sklepową wywieszką. Prezentuję ją na poniższym zdjęciu.


Żadnego hurra patriotycznego zadęcia, żadnych wydumanych demonstracji i kibicowskiej bufonady. Treść oraz forma prosta. Przekaz krótki i celny. Przy tym całość kolorowa niczym hiszpańska fiesta na ul. Długiej w Gdańsku.
Widać, że i u nas też kibicuje się na wesoło, chociaż żadnego stadionu nie zbudowaliśmy. Znaczy zbudowaliśmy, ale nie na jedną imprezę.

Brak komentarzy: