wtorek, 17 lipca 2012

Opryski


Zachowani na tym niewyraźnym obrazku  panowie, z pomarańczowymi  baniaczkami na plecach, szli sobie powolnym krokiem wzdłuż ulicy i przy pomocy pompki spryskiwali trotuar.
Zwłaszcza miejsca, gdzie jakaś trawka próbuje między kostkami bruku wyrosnąć. Gdzie tylko zobaczyli coś zielonego to zaraz psik-psik.
Tak to jest, człowiek zabrukuje, zabetonuje, a te małe zielone pędy, tędy – owędy zaraz się wpychają, przerastają, korzonkami rozsadzają. Człowiek zbuduje, bez opieki zostawi i zaraz mu zarośnie.
Piszę to też w kontekście niedawnych trąb powietrznych, jakie nawiedziły niedalekie Kociewie.  Natura pokazuje i w skali mikro (ździebełko trawki na Świętojańskiej) i makro (tornado rozwalające domy), że nie damy przyrodzie rady. Co byśmy nie zbudowali, to albo zdmuchnie, albo trawą zarośnie.
To kogo tu trzeba chronić. Człowieka czy przyrodę? 

Brak komentarzy: