piątek, 9 kwietnia 2010

Zjazd tarasowy

Przy okazji różnych medialnych wydarzeń, afery z podrobionym "Ratuszem", dyskusji na deptakowością ulicy Świętojańskiej czy innych doniesień prasy docierają do mnie głosy gdyńskiej opozycji. Ostatnio wyróżniły się tu trzy tematy:
  • Zjeżdżalnia na plaży
  • Taras widokowy na wieżowcu Sea Tower
  • Zieleń w mieście lub kupy na chodnikach czyli Świętojańska powinna być deptakiem
To jest to, o co z prezydentem Szczurkiem i jego świtą walczą przeciwnicy. Oczywiście, tak naprawdę walczą o co innego, ale w medialnym przekazie wygląda to właśnie jak powyżej. Swego czasu była jeszcze sprawa wyciętych drzew przy ulicy Bosmańskiej, która już mocno przycichła (może wróci przy wyborach).
O deptaku i "zieleni" już tu było.
Jeśli chodzi o zjeżdżalnię, to widać tu dobrze co ci panowie mają w głowach. Mój pięcioletni syn, też głównie zajmuje się zjeżdżalniami na okolicznych placach zabaw. Szkoda, że się nie spotkali, to by sobie porozmawiali jak koledzy.
Mnie wyjątkowo zaintrygowała sprawa tarasu na wieżowcu Sea Tower.
Wiadomo, że wszelkiej maści politycy, i ci europejscy, i ci gminni, mierzą wysoko. Dlatego nasi, gdyńscy, celują w najwyższy taras w mieście. Chcą go udostępnić gawiedzi aby ta, napatrzywszy się z wysoka na nasze polskie morze, z wdzięczności oddała na nich swe cenne głosy.
Co ciekawsze powstały na ten temat specjalne zapisy w dokumentach zezwalających na budowę najwyższego budynku w mieście i nawet oficjalna władza gdyńska zapewniała, że zadba o to żeby gdynianie mogli sobie wchodzić tam i podziwiać.
Po szczegóły odsyłam do Gazety Świętojańskiej, gdzie jest to dość konkretnie pokazane.
Ale wchodzić jak? - myślę sobie, po schodach? Tyle pięter? To może windą. No dobrze, ale wyobrażacie sobie jak będzie ta winda wyglądać gdy każdy gdynianin i przyjezdny będzie chciał sobie pojeździć? Ja nie wiem czy w ogóle takie pancerne windy produkują, co by to wytrzymały. Więc potrzebna będzie ochrona, windziarz i jeszcze ktoś do sprzątania. Jakby puścić towarzystwo po schodach to też bez sprzątania się nie obejdzie.
No, żeby to było rentowne przedsięwzięcie, to bilety będą musiały kosztować niezłą kasę. A jeśli nie, to trzeba dopłacić.
Kto to dopłaci? Ja i inni podatnicy? Wypraszam sobie, ile razy ja tam wjadę, raz? może dwa? A płacić będę wiecznie. Lokatorzy wieżowca? A z jakiej paki, oni mają własne tarasy.
Kto w ogóle wymyślił w prywatnym, mieszkalnym, budynku publiczny taras? Kto nas wrobił w ten idiotyzm?
Niech ten płaci, ze swoich.

Brak komentarzy: