Ledwo wyjedzie człowiek na weekend, a już zaczyna się dziać.
Ulica Świętojańska w Gdyni w ubiegły piątek była widownią demonstracji. To z racji sąsiedztwa Urzędu Miasta. Oto, co o tym napisała prasa (gazeta Wyborcza):
Oczywiście żaden socjalista, nie przygotował domków dla biednych kotków. Nie zebrał dla nich żywności i nie zapewnił opieki.
Socjalista złożył P E T Y C J Ę.
Jak znam socjalizm i socjalistów, to będzie im jeszcze mało.
Oczami wyobraźni widzę jak dla zapewnienia sprawiedliwości społecznej wśród zwierząt wszystkie koty, psy i chomiki w kraju obłożone zostaną obowiązkowym ubezpieczeniem zdrowotnym i emerytalnym. Z tego funduszu specjalne biuro, z oddziałami wojewódzkimi i centralą w stolicy, wypłacać będzie zasiłki, zapomogi i renty dla kotów, za które będzie kupowana kocia żywność, domki, kubraczki itp., każdemu według potrzeb. Tę żywność będą dostarczać koncesjonowane firmy, koncesje w przetargu rozda centrala (zgodnie z unijnymi dyrektywami). Ktoś jeszcze będzie musiał dostać z centrali koncesję na dystrybucję tej żywności do samych kotów (wiadomo ISO 9001, HACP itd.), zapewnić atestowane miseczki itp.
No a gdzie w tym wszystkim będą socjaliści? Wiadomo! W centrali.
Nie jest to zresztą pierwszy protest tych młodzianków, co zapewne nie pamiętają kartek na mięso, kiedyś urządzili sobie pochód pierwszomajowy.
Ulica Świętojańska w Gdyni w ubiegły piątek była widownią demonstracji. To z racji sąsiedztwa Urzędu Miasta. Oto, co o tym napisała prasa (gazeta Wyborcza):
Działacze lewicowi demonstrowali przed urzędem miasta Gdyni swoją solidarność... ze stoczniowymi kotami. W demonstracji wzięło udział ponad 20 osób - działaczy trójmiejskiego okręgu Młodych Socjalistów i Polskiej Partii Socjalistycznej. Wiec odbył się pod hasłem "kot nie pójdzie po zasiłek". Uczestnicy pikiety przekazali prezydentowi miasta petycję, w której domagają się m.in. zapewnienia stoczniowym kotom żywności, opieki weterynaryjnej i kocich domków. W zamkniętej od czerwca Stoczni Gdynia żyje - wg różnych źródeł - od kilkudziesięciu do kilkuset kotów. Kiedyś były dokarmiane przez pracowników, bo pomagały wytępić na terenie zakładu gryzonie. Przedstawiciele miasta i stoczni zgodnie twierdzą, że zwierzęta mają opiekę i wyżywienie.Z jednej strony potrafię docenić dobry żart. Pomysłowe to nawet, żeby pokazać, że główny pożytek jaki był ze stoczni, to opieka nad kotami. No a na dwa Ciapkowa to w takim małym mieście nie ma miejsca, jedno musiało zbankrutować.
Oczywiście żaden socjalista, nie przygotował domków dla biednych kotków. Nie zebrał dla nich żywności i nie zapewnił opieki.
Socjalista złożył P E T Y C J Ę.
Jak znam socjalizm i socjalistów, to będzie im jeszcze mało.
Oczami wyobraźni widzę jak dla zapewnienia sprawiedliwości społecznej wśród zwierząt wszystkie koty, psy i chomiki w kraju obłożone zostaną obowiązkowym ubezpieczeniem zdrowotnym i emerytalnym. Z tego funduszu specjalne biuro, z oddziałami wojewódzkimi i centralą w stolicy, wypłacać będzie zasiłki, zapomogi i renty dla kotów, za które będzie kupowana kocia żywność, domki, kubraczki itp., każdemu według potrzeb. Tę żywność będą dostarczać koncesjonowane firmy, koncesje w przetargu rozda centrala (zgodnie z unijnymi dyrektywami). Ktoś jeszcze będzie musiał dostać z centrali koncesję na dystrybucję tej żywności do samych kotów (wiadomo ISO 9001, HACP itd.), zapewnić atestowane miseczki itp.
No a gdzie w tym wszystkim będą socjaliści? Wiadomo! W centrali.
Nie jest to zresztą pierwszy protest tych młodzianków, co zapewne nie pamiętają kartek na mięso, kiedyś urządzili sobie pochód pierwszomajowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz