niedziela, 7 lutego 2010

Stopniowanie napięcia

Z początkiem roku rozpoczęły się wyprzedaże w sklepach odzieżowych. Oczywiście są to wyprzedaże wynikające raczej z sezonowej mody, a nie służące opróżnieniu magazynów przed nowym sezonem. Wypada robić "sale" zimą, bo wszyscy robią. Zaplecze magazynowe sklepów przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni jest tak płytkie, że ledwie mieści się tam towar na bieżące potrzeby i to też nie w pełnym asortymencie. Więc nie ma co przewietrzać i opróżniać.
Nie ma tam typowej dla normalnie rozwiniętego handlu nuty desperacji by pozbyć się zleżałego towaru za każdą cenę i odzyskać resztki zamrożonej gotówki. Opowieści o dziesięciokrotnych przecenach możemy raczej posłuchać w kawiarniach, od przybywających z zagranicznych wycieczek albo chociaż z podmiejskich centrów handlowych, niż zobaczyć tu na własne oczy.
No, ale moda zobowiązuje, więc sprzedawcy spełniają swój obowiązek informując o wyprzedażach klientów. A nuż się któryś złapie. Robią to na różne sposoby starając się w jakiś sposób zanęcić przechodniów. Stopniują więc napięcie, najpierw zawieszą kartkę "10 proc", potem "20" aż dojdą do "30 proc", a nawet 50.
Inni stosują taktykę zmasowanego ataku zarzucając klienta hasłem: "przecenaprzecenaprzecena... a jakby tego było mało, to na końcu doklejają jeszcze to do góry nogami.
Zauważyłem też działanie "na bombkę", czyli rzucamy na szybę losowo tu dziesięć procent, tam trzydzieści a w dolnym prawym rogu pięćdziesiąt, może w kogoś trafimy. Dopuszczalne są też formy kombinowane, trochę tego, trochę tamtego.

Brak komentarzy: