Zdjęcie pożyczone z Facebooka, gdzie Gdynianka ma swój fanpage. |
Co i rusz jestem zmuszony odnotowywać znikanie kolejnych kawiarni, sklepów czy usług. No bo jak napisałem, że powstało, otworzyło się, to trzeba napisać, że się interes zwinął. Czasem człowiek nadążyć nie może. Przyczyny są oczywiście najróżniejsze, nie ma jednej zasady dlaczego jednym idzie, a drudzy plajtują, choćby nie wiem jak się starali.
Jednym z częstych grzechów jest brak konsekwencji. Coś się wymyśli i zamiast konsekwentnie budować przedsięwzięcie, zdobywać klientów, to wskutek braku natychmiastowych zysków przedsięwzięcie jest porzucane. I zaraz kombinuje coś równie nietrwałego. Czasem wg. zasady: bierz forsę i w nogi.
Tymczasem upór i konsekwencja w działaniu zamiast gonitwy za szybkimi profitami dają coś absolutnie bezcennego dla marki: przywiązanie klientów i mocną pozycję na rynku.
Pod koniec lat osiemdziesiątych były w śródmieściu Gdyni dwie pizzerie. Jedna przy ul. Starowiejskiej, dzisiaj nazywa się Karczma Gdyńska, druga przy Świętojańskiej o nazwie Gdynianka. Ile to się knajp naotwierało i pozamykało od tego czasu. Włoskich, azjatyckich i Bóg jeden wie jakich. A Gdynianka trwa. Wieczna niczym Polonia.
Przez te wszystkie lata żadnych udziwnień, żadnych cudów, wystrój i menu niezmienne od lat, jak poparcie wyborcze prezydenta Szczurka. Stały wystrój, stała receptura i stali klienci. Tu ludzie przychodzą z pokolenia na pokolenie, wiedząc, że znajdą niezmienione smaki młodości. I te ceny, jakby się ich inflacja nie imała. Zgodnie z tradycją menu skromne, zaledwie kilka pozycji. Sama pizza jest inna od tego, czego nauczyły nas pizzerie "nowoczesne". Serwowany tam produkt to rodzaj drożdżowej buły z dodatkami na ciepło. Ale jak smakuje! Z każdym kęsem czuję się jakbym znów miał dwadzieścia lat.
To jeden z niewielu smaków PRL-u do którego warto wracać.
Pod koniec lat osiemdziesiątych były w śródmieściu Gdyni dwie pizzerie. Jedna przy ul. Starowiejskiej, dzisiaj nazywa się Karczma Gdyńska, druga przy Świętojańskiej o nazwie Gdynianka. Ile to się knajp naotwierało i pozamykało od tego czasu. Włoskich, azjatyckich i Bóg jeden wie jakich. A Gdynianka trwa. Wieczna niczym Polonia.
Przez te wszystkie lata żadnych udziwnień, żadnych cudów, wystrój i menu niezmienne od lat, jak poparcie wyborcze prezydenta Szczurka. Stały wystrój, stała receptura i stali klienci. Tu ludzie przychodzą z pokolenia na pokolenie, wiedząc, że znajdą niezmienione smaki młodości. I te ceny, jakby się ich inflacja nie imała. Zgodnie z tradycją menu skromne, zaledwie kilka pozycji. Sama pizza jest inna od tego, czego nauczyły nas pizzerie "nowoczesne". Serwowany tam produkt to rodzaj drożdżowej buły z dodatkami na ciepło. Ale jak smakuje! Z każdym kęsem czuję się jakbym znów miał dwadzieścia lat.
To jeden z niewielu smaków PRL-u do którego warto wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz